We wtorek wróciła z Litwy ekipa świdniczan, która już po raz drugi zawiozła dary dla polskich dzieci z Solecznik. Ubiegłoroczna wizyta pokazała, w jak trudnym położeniu materialnym jest polska społeczność w okolicach Wilna. Drugi transport był dużo większy, a jego adresaci ogromnie wdzięczni, nie tylko za paczki, ale również pamięć rodaków z ojczyzny.
– Początkowo obawiałam się trochę o efekty zbiórki, ale od minionego czwartku dary napływały lawinowo. Młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego zebrała 300 kilogramów żywności – mówi Anna Broda, organizatorka zbiórki.
– Likwidujący się sklep papierniczy z Lublina przekazał cały towar, w tym około 1000 zeszytów. Zebraliśmy też dużo ubrań i ponad 20 telefonów komórkowych, tablet oraz laptop, które są obiektem marzeń polskich dzieci na Litwie. Chociaż mieliśmy do dyspozycji większy samochód niż poprzednim razem, zmuszeni byliśmy pozostawić część zebranych rzeczy, głównie odzież zimową, zabawki i książki, które pojadą na Litwę następnym razem – dodaje A. Broda.
Świdniczanie odwiedzili Soleczniki, Podborze, Ejszyszki, Koniuchy, Butrymańce oraz zagubione wśród lasów Niewoniańce, gdzie autobus dojeżdża raz dziennie i tylko w czasie roku szkolnego, by zabrać dzieci na zajęcia. Każde tego rodzaju odwiedziny są dla litewskich Polaków świętem.
– Kiedy byliśmy tam przed Bożym Narodzeniem, magazyn Wspólnoty Miłosierdzia Bożego, kierowanej przez Tadeusza Romanowskiego, był pełen darów. Tym razem wyglądał jak na przednówku, był pusty. Trafiły do niego głównie ubrania. Żywność rozwoziliśmy do rodzin. Jeden z chłopców dostał telefon komórkowy. Takiej radości nie widziałam. 10-letnie dziecko płakało, śmiało się, ręce mu się trzęsły… Jego starszy brat kończy 16 lat i szkołę, planuje wyjazd do pracy do Szwecji, żeby wspomóc materialnie rodzinę. Po poprzednim pobycie jestem już trochę uodporniona na widok wszechwładnego ubóstwa, ale pierwszy raz w życiu weszłam do domu, w którym było jeszcze klepisko, gdzie mieszkała rodzina z siedmiorgiem dzieci i dziadkami. Dziadek był w czasie wojny żołnierzem Armii Krajowej. Teraz podłogą jego domu jest ubita ziemia – opowiada A. Broda.
Polskim akcentem poprzedniego pobytu na Litwie był opłatek, który otrzymała każda obdarowana rodzina. Tym razem wszystkim wręczono flagę narodową z listem podpisanym przez premiera Morawieckiego.
– Wszystkie inne dary zaraz poszły na bok. U ludzi widać było wielkie wzruszenie. Niektórzy od razu zawieszali biało-czerwone barwy. Mam czasem wrażenie, że oni są bardziej polscy niż my – kończy A. Broda.
Kolejna wyprawa planowana jest na wrzesień bądź październik. Bardziej na październik, bo przecież u nas wrzesień też jest finansowo ciężki. Chodzi o to, żeby ciepłe ubrania zawieźć przed zimą, a nie w połowie jej trwania. Pani Anna ma w tej sprawie własne obserwacje: – Widziałam dzieci biegające po śniegu, na mrozie w trampkach i to niekoniecznie całych.
Wyjazd nie odbyłby się bez ofiarności i pomocy biznesmenów. Zakup paliwa sfinansowali świdniccy przedsiębiorcy: firma PPH Rados i Sławomir Borysowski, właściciel firmy Top Cars. Firma Marta Outlet przekazała 11 pudeł nowych ubrań sportowych. Humi z Nowego Krępca wsparła dzieci rajstopami, skarpetkami oraz przyborami szkolnymi. Z pieniędzy zebranych na koncie Stowarzyszenia Akademia Uśmiechu zakupiono bieliznę.
Artykuł przeczytano 1914 razy
Last modified: 5 kwietnia, 2019