W minioną środę wyjechały do swoich domów polskie dzieci z Białorusi i Litwy, które przebywały w naszym mieście od 1 lipca. Dla Polaków z białoruskiego Radunia była to już 18. wyprawa do starej ojczyzny. Goście z Litwy przyjechali dopiero po raz drugi. Opiekunką grupy była Anna Broda z Miejskiego Ośrodka Kultury.
W minioną środę wyjechały do swoich domów polskie dzieci z Białorusi i Litwy, które przebywały w naszym mieście od 1 lipca. Dla Polaków z białoruskiego Radunia była to już 18. wyprawa do starej ojczyzny. Goście z Litwy przyjechali dopiero po raz drugi. Opiekunką grupy była Anna Broda z Miejskiego Ośrodka Kultury.
– Udało nam się zrealizować prawie wszystkie zaplanowane punkty programu. Zaczęliśmy od zwiedzania Świdnika i okolic. Potem był park linowy i ognisko nad jeziorem Gumienko w Jedlance. Dzieciaki zachwyciły się warsztatami golfa, które odbyły pod okiem instruktorów, w ośrodku państwa Cioczków w Wierzchowiskach. Pan Mateusz, wytypował nawet dwie potencjalne gwiazdy tej gry, które najchętniej pozostawiłby na dłuższe szkolenia. Dużym wydarzeniem był wyjazd do Warszawy, zorganizowany dzięki pomocy Marcina Magiera, asystenta posła Artura Sobonia. Dzieciaki były pod ogromnym wrażeniem wizyty w sejmie, do którego zaprosił je Artur Soboń. Nie mogły uwierzyć, że przyjął je i oprowadził po gmachu poseł i minister, w dodatku pochodzący ze Świdnika. Poczuły się wyjątkowymi gośćmi. Ktoś powiedział nawet, że po uściśnięciu dłoni tak ważnej osoby długo nie umyje rąk i nie do końca zabrzmiało to jak żart. Potem zjedliśmy obiad w restauracji sejmowej, odwiedziliśmy Łazienki i Centrum Nauki Kopernik, ale sejm pozostał hitem hitów. Wycieczka trwała ponad 16 godzin – opowiada Anna Broda.
Sobotę i niedzielę dzieci spędziły z goszczącymi je rodzinami. Zwiedzały Lublin, Kazimierz i Nałęczów, ale niewiele z nich opuściło piknik organizowany na placu przy Urzędzie Miasta z okazji 39. rocznicy Świdnickiego Lipca. W poniedziałek goście stawili się na wystawie „Co słychać” w Miejskim Ośrodku Kultury. Byli też w Strefie Wysokich Lotów, gdzie zaliczyli wszystkie trampoliny. We wtorek dzieci kąpały się w basenie przy SP nr 5 i zmierzyły z atrakcjami parku rozrywki Bounce w Lublinie. Codziennie uczestniczyły w specjalnie dla nich odprawianej mszy św. Udział w liturgii jest dla nich czymś naturalnym. Pięciu chłopców jest nawet ministrantami.
– Tegoroczny skład był wyjątkowy. Tylko 6 dzieci, spośród 42, było w Świdniku już wcześniej. Reszta to debiutanci. Z Białorusi przyjechali, tradycyjnie, mieszkańcy Radunia. Skład młodych Polaków z Litwy był zupełnie inny niż przed rokiem. Poprzednio gościliśmy mieszkańców Solecznik. Tym razem były dzieci z Dajnowa, Raszczunów, Rezów, Kamionki, Taboryszek, Podborza i Jaszczun, czyli całego powiatu solecznickiego. Jedno pozostało bez zmian. Cała grupa była grzeczna i zdyscyplinowana, chociaż składała się z osób od 6 do 17 lat. Pierwszy raz zdarzyło mi się pokonać trasę z wycieczką z Warszawy do Świdnika bez żadnego postoju – wspomina A. Broda.
Na 17 rodzin goszczących, tylko 4 pochodziły ze Świdnika. Pozostałe mieszkają w gminie Mełgiew. Była też rodzina z Bystrzejowic, a nawet z Żabiej Woli.
– Jak to w przypadku tak licznej grupy dzieci bywa, nie obyło się bez perturbacji. Mieliśmy dwie skręcone kostki, trzy anginy ropne i jedno kanałowe leczenie zęba. Na szczęście, dzięki uprzejmości świdnickich lekarzy, udało się kryzys opanować. Sytuacja materialna rodzin dzieci, które przyjechały w tym roku, nie była tak rozpaczliwa, jak w ubiegłym. Jednak 13-letni chłopiec, którego twarz opuchła od bólu zęba, u stomatologa pojawił się po raz pierwszy w życiu. Najpierw był autentycznie przerażony, a potem nie mógł się nadziwić, że w gabinecie krzątały się wokół niego aż cztery osoby. Chciałabym podziękować wszystkim rodzinom przyjmującym dzieci, stowarzyszeniu Akademia Uśmiechu i Annie Brendler oraz jej koleżankom z Komitetu Pomocy SOS Solidarność, za ufundowanie codziennej porcji świeżych drożdżówek – mówi A. Broda.
Bywa, że wizyty młodych Polaków zza wschodniej granicy nie pozostają bez dalszego ciągu. W Szkole Podstawowej nr 4 pracują już dwie panie, które znajomość ze Świdnikiem rozpoczynały od przyjazdów z panią Haliną Żegzdryn, szefową Związku Polaków w Raduniu. Jedna z nich jest nauczycielką, druga pracuje w sekretariacie. Ola Bobińska, chyba najbardziej zasłużona wolontariuszka, pomaga dziewczynie z Białorusi dostać się na studia w Polsce, wypełniając jej internetowe wnioski rekrutacyjne.
jmr
Artykuł przeczytano 1118 razy
Last modified: 19 lipca, 2019