Uśmiechnięta, grzeczna i zawsze chętna, by pomóc najbardziej potrzebującym. Tak można opisać czternastoletnią Weronikę Dudek, wolontariuszkę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku po raz piąty kwestowała na ulicach Świdnika. To również piąty rok z rzędu, kiedy do puszki Weroniki trafiło najwięcej pieniędzy.
– Dlaczego zostałaś wolontariuszką?
– Chciałam spróbować czegoś nowego. To również mój sposób na podziękowanie fundacji za to, że w ogóle jest, ponieważ kiedyś korzystałam ze sprzętu, który zakupiła dla szpitala. Gdy się urodziłam, miałam problemy ze słuchem. Przebadano mnie urządzeniem z czerwonym serduszkiem, które pomogło wykazać, że coś się dzieje. Myślę, że dzięki temu dziś słyszę.
– Od 5 lat wspierasz WOŚP. Wiele razy zebrałaś tez najwięcej pieniędzy.
– We wtorek dowiedziałam się, że znów udało mi się zebrać największą kwotę. To już piąty raz. Nie mam sposobu na kwestowanie. Może mam coś w sobie, co sprawia, że ludzie chętnie wrzucają pieniądze do mojej puszki? Może zachęcam ich uśmiechem? Czują, że robię to, bo lubię, a nie dlatego, że muszę. Że to jest prosto z serca.
– Masz sprawdzone miejsce zbiórki?
– Co roku stoję w tym samym miejscu. Podczas finału kilka osób powiedziało mi nawet, że przyszli specjalnie do mnie.
– Jak na wolontariuszy WOŚP reagują mieszkańcy?
– Większość z nich chętnie wspiera akcję. W tym roku świdniczanie wielokrotnie dziękowali nam za to, że pomagamy. Ale są też przypadki, kiedy słyszymy niemiłe komentarze. Nie można jednak zwracać na nie uwagi.
– Miałaś okazję poznać Jurka Owsiaka. Jak do tego doszło?
– To było przy okazji 24. finału WOŚP. Wtedy, po raz pierwszy zebrałam najwięcej pieniędzy wśród wolontariuszy i w nagrodę zostałam zaproszona do Warszawy. Pojechałam tam z mamą. Miałam okazję porozmawiać z Jurkiem Owsiakiem, który pokazał mi całą fundację. Poznałam pracujących tam ludzi i zobaczyłam, ile wysiłku w to wkładają. Byłam pod ogromnym wrażeniem, bo w fundacji panuje rodzinna atmosfera. Każdy się szanuje i jest uśmiechnięty. Myślę, że to jest fajne. Gdyby tego nie było, ludziom źle by się pracowało, a ja z kolei nudziłabym się na wycieczce. Cieszę się, że tam pojechałam.
– Co o Twoim uczestnictwie w WOŚP-ie mówią znajomi?
– Nie spotkałam się z przykrymi sytuacjami. Nikt nigdy mi nie powiedział, że to, co robię jest bez sensu. Wszyscy mnie wspierają i cieszą się, że się udzielam. W tym roku pomagała mi przyjaciółka, bo niestety nie zdążyła się zapisać, ale w następnym roku będzie już wolontariuszką. Ja na pewno też.
af
Artykuł przeczytano 1416 razy
Last modified: 20 stycznia, 2020