To jedno z pytań, które od kilku dni spędzają sen z powiek świdnickim urzędnikom oraz szefostwu firmy Remondis. 26 czerwca Zakład Zagospodarowania Odpadów Kom-Eko S.A. odmówił przyjmowania niesegregowanych odpadów komunalnych.
Zgodnie z uchwałą przyjętą przez Sejmik Województwa Lubelskiego w 2018 roku, Lubelszczyzna została podzielona na osiem regionów gospodarki odpadami (RGO). Ustawodawca wskazał instalacje zagospodarowania odpadów, do których muszą trafiać śmieci powstałe w określonych RGO.
Świdnik jest częścią Regionu Centralno-Zachodniego, który obejmuje 47 gmin. Należą do niego również Lublin, Lubartów, Opole Lubelskie czy Kraśnik.
Kom-Eko to jeden z czterech zakładów obsługujących nasz region. Pierwotnie wstrzymanie dostaw do tego punktu miało potrwać tydzień. Niestety, 12 lipca przedsiębiorstwo oświadczyło, że „ze względu na ograniczone moce przerobowe instalacji, które są wynikiem perturbacji na rynku zagospodarowania paliw alternatywnych produkowanych w dużej części ze zmieszanych odpadów”, zmuszone jest wydłużyć termin do 28 lipca.
– Sytuacja jest bardzo poważna – mówi Marcin Dmowski, zastępca burmistrza. – Nigdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Odpadów, które wytwarzamy jest po prostu za dużo. RIPOKi, czyli Regionalne Instalacje Przetwarzania Odpadów Komunalnych, do których należy, m. in. Kom-Eko, nie są w stanie ich przyjmować.
Obecnie śmieci ze Świdnika trafiają do Wólki Rokickiej, która również jest częścią RIPOKa. Zakład może jednak przyjąć maksymalnie 9 ton resztek z naszego miasta. Już teraz mówi się o kilkugodzinnych kolejkach, w których stoją pracownicy firm przywożących śmieci do Wólki Rokickiej. Możliwe, że także ona wkrótce odmówi ich przyjmowania.
Remondis rozpoczął poszukiwania innych zakładów przyjmujących śmieci. Pierwsze kroki firma skierowała do pozostałych RIPOKów z Regionu Centralno-Zachodniego: Bełżyc i Kraśnika. Niestety i od nich otrzymała negatywne odpowiedzi. W przypadku przyjęcia odpadów komunalnych przez zakład w Kraśniku, możliwe jest to jedynie przy odbiorze powstałej frakcji kalorycznej (na przykład ścinek z drewna) i zagospodarowaniu jej na własnej instalacji. Kolejnym krokiem będzie kontakt z zakładami w Łęcznej oraz Włodawie. Odpady mogłyby być wywożone dalej, na przykład do Warszawy, jednak ich transport łączyłby się z ogromnymi kosztami, a samo dostarczenie nieczystości zajmowałby zbyt dużo czasu.
Szukają rozwiązania
Problem jest poważny, bo dotyka także innych aglomeracji naszego województwa. Coraz głośniej mówi się o nim także w innych zakątkach Polski, na przykład w Białymstoku. Po zamknięciu Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami w Studziankach, spółka Lech zarządzająca białostocką spalarnią i składowiskiem w Hryniewiczach, również odmawia przyjmowania odpadów z powiatów sokólskiego i monieckiego.
Co to oznacza dla Świdnika i jego mieszkańców? Czy wkrótce w naszym mieście zaczną zalegać nieodbierane śmieci?
– Istnieje taka obawa, jednak nie chcemy do tego dopuścić. Postaramy się znaleźć jak najlepsze rozwiązanie tej sytuacji. Razem z burmistrzami i prezydentami innych miast, chcemy spotkać się z przedstawicielami zakładu w Wólce Rokickiej i ustalić ile odpadów mogą jeszcze przyjąć. Liczymy też na pomoc ze strony marszałka województwa – wyjaśnia M. Dmowski.
Wczoraj doszło do spotkania wiceburmistrza z przedstawicielami zakładu w Wólce Rokickiej.
– Ustaliliśmy, że do końca lipca punkt będzie przyjmował odpady powyżej 9 ton – mówi Marcin Dmowski. – Czekamy też na decyzję Kom-Eko. Liczymy na to, że ponownie otworzy zakład. Na pewno będziemy chcieli spotkać się również z wojewodą i marszałkiem, a także innymi prezydentami i burmistrzami lubelskich miast.
af
Artykuł przeczytano 2012 razy
Last modified: 22 lipca, 2019