– Na osiedlu Adampol ktoś truje psy – alarmuje nasza Czytelniczka i przestrzega, by zwracać większą uwagę na czworonogi. Sygnał o tym, że coś niepokojącego dzieje się na terenie najstarszej świdnickiej dzielnicy dotarł do nas w sobotę.
Jedna z jej mieszkanek wysłała do redakcji zdjęcie, na którym widać kawałki chleba i mięsa, a także wiadomość: – Od kilku dni w naszej okolicy ktoś podrzuca podejrzane wędliny. Nasz pies zatruł się po ich zjedzeniu. Proszę, nagłośnijcie sprawę. To zdarzyło się pierwszy raz, jednak jest dość dotkliwe – napisała Czytelniczka.
Zwierzak kobiety trafił do weterynarza, który zlecił serię zastrzyków i antybiotyk. To nie jedyny taki przypadek na Adampolu. Mieszkanka Świdnika informuje też o innych, podobnych zdarzeniach: – Na ulicy Polnej niedawno nagle zdechł piesek, bez powodu. Na Gwarnej jeden z właścicieli znalazł kiełbasę nabitą gwoździami. O komentarz w sprawie poprosiliśmy świdnicką policję. – Wciąż słyszy się o podrzucaniu zwierzętom pokarmu z trutką czy gwoździami. Takie sprawy w Świdniku prowadzimy sporadycznie, bo są rzadko zgłaszane. Ostatnia, którą pamiętam, miała miejsce pod koniec ubiegłego roku. Nie chodziło jednak o podtrucie. Często jest tak, że właściciele zwierząt informują o zdarzeniu lekarza weterynarii podczas wizyty, zamiast przyjść do nas. Kiedy podejrzewamy, że ktoś chciał zrobić krzywdę naszemu pupilowi, najlepiej zgłosić się na komendę. Wtedy mundurowi rozpoczną czynności w sprawie. W zależności od przypadku, może być prowadzona także konsultacja z weterynarzem – tłumaczy asp. Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
Skontaktowaliśmy się także z lekarzem z Przychodni Weterynaryjnej „Vet Centrum”, która mieści się na osiedlu Adampol. Okazało się jednak, że w ostatnim czasie nikt nie zgłaszał się do niej z zatruciem. Nie oznacza to jednak, że do takich incydentów nie dochodzi. W Świdniku lecznice dla zwierząt prowadzi wielu weterynarzy, z których usług mogą korzystać mieszkańcy osiedla.
Przede wszystkim czujność
Dowiedzieliśmy się również, że na początku marca dużo przypadków zatruć czworonogów miało miejsce w okolicy ulicy Okulickiego. Problem najczęściej dotyczył psów, ale zdarzało się, że i kotów.
– Właściciele mówili, że widzieli, jak ich pupil coś zjadł albo jak ktoś wyrzuca odpadki czy śmieci – mówi Agnieszka Woś z gabinetu weterynaryjnego „Pchełka”. – Co zrobić, żeby uchronić zwierzę przed zatruciem? Przede wszystkim, nie pozwalać, by zjadał to, co znajdzie. Trzeba go pilnować i być czujnym na spacerach. W przypadku kotów wychodzących może być to trudne, ale jeśli chodzi o psy, jesteśmy w stanie uniemożliwić im zjedzenie znalezionego pokarmu. Jeśli zwierzę mocno się czymś interesuje, powinno to obudzić naszą czujność. Po drugie, zwróćmy uwagę na to, czy po zjedzeniu tego, co znalazł na spacerze, nie ma objawów zatrucia. Jeśli coś nas zaniepokoi, wybierzmy się do lekarza. Jakiś czas temu jeden z piesków, które leczymy, napił się wody ze strumienia. Jak się okazało, była w niej ropa albo benzyna i zwierzak ledwo z tego wyszedł. Pamiętajmy, że im szybsza reakcja ze strony właściciela, tym lepiej. Zatrucia często wymagają płukania żołądka, podania leków. Nie zawsze jesteśmy w stanie określić, co podziałało na zwierzę, dlatego warto, żeby właściciel zabrał ze sobą to, co pupil zjadł. Próbkę można oddać na badanie toksykologiczne albo po prostu poznać po zapachu czy strukturze, co się w niej znajduje. Wiemy przecież, jak pachną różne środki czyszczące.
Jakie są symptomy zatrucia? Wszystko zależy od przyjętej substancji. Pierwsze, co może się pojawić, to wymioty. Bardzo często zwierzę robi się też osowiałe i nie chce się bawić, boli je brzuch i ma gorączkę. – Robi się ciepło, więc pies może szybko się odwodnić. Ciężko jest go wówczas odratować. Kiedy podejrzewamy zatrucie, nie czekajmy, aż samo przejdzie i nie stosujmy domowych sposobów. Przy zbyt późno udzielonej pomocy może dojść do poważnego uszkodzenia błony śluzowej żołądka lub jelit, wątroby oraz nerek – dodaje A. Woś.
af
Artykuł przeczytano 2314 razy
Last modified: 19 kwietnia, 2019