Te słowa padły z ust Katarzyny Wawerskiej, autorki grafik, które można oglądać na wystawie w Filii nr 2 Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej. Najlepiej charakteryzują twórczość świdniczanki z urodzenia, obecnie mieszkającej w Lublinie, odnajdującej w sztuce spokój po ciężkiej chorobie.
W poniedziałek odbył się wernisaż, na którym nie zabrakło rodziny, przyjaciół oraz znajomych pani Katarzyny z Klubu Samopomocy „Galeria”, ale również czytelników związanych z F nr 2.
– Wystawę przygotowywałam z ogromną przyjemnością. To pierwsza odsłona grafik pani Kasi. Można je podziwiać do 3 grudnia. Przewidujemy jeszcze dwie kolejne wystawy. Na drugiej zaprezentujemy szarości przemieszane z kolorowymi pracami, w trzeciej znów skupimy się na dziełach ołówkowych. Już dziś serdecznie zapraszamy – mówiła Joanna Swacha-Broda, kierownik filii znajdującej się przy ul. Piłsudskiego 6a, zachęcając jednocześnie do oglądania „Zarysowań” i odkrywania kolorów w szarości, bo jak napisał w ulotce dotyczącej wystawy Piotr Saran, terapeuta klubu Mozaika: „Autorka po prostu rysuje. Świadomie rezygnuje z koloru i odkrywa, że wcale nie jest łatwiej. Że budowa/rysowanie poszczególnych roślin/zwierząt za pomocą ołówka wymaga większego skupienia i interpretowania danego koloru do skali szarości. Rysuje. Buduje. Rysuje. Odbudowuje. Rysuje. Nieprzerysowuje. Odkrywa też, że poruszanie się w tej skali/szarym wymiarze daje jej wewnętrzny spokój”.
Głos zabrała również Jolanta Reputakowska, koordynator Klubu Samopomocy „Galeria”, w którym Katarzyna Wawerska od ponad 10 lat, w ramach rehabilitacji po ciężkiej chorobie, odbywa zajęcia w formie arteterapii: – Oprócz tego, że korzysta z naszych umiejętności i miejsca, z tego, co klub i „Mozaika” oferują, korzysta również ze swojego potencjału. Bez jej chęci i świata wewnętrznego nic by się nie wydarzyło. Wspiera ją rodzina, która jest tu dzisiaj z nami, a także pani Ewa towarzysząca jej w naszych spotkaniach i pani Joanna, szefowa Filii nr 2, która umożliwiła zorganizowanie wystawy. I to spotkanie różnych wspierających panią Katarzynę środowisk i osób spowodowało, że po kilkunastu latach jej mrówczej pracy, możemy podziwiać efekt tego jej „dziubania”. Arteterapia ma to do siebie i tym się różni od uczenia się ładnego rysowania, że nie podlega ocenie. Chodzi o sam akt twórczy, to co dzieje się między osobą a narzędziem, które bierze do ręki. Pani Katarzyna przychodząc do nas miała już swoje wcześniejsze doświadczenia i pomysły. U nas znalazła kolejny sposób na siebie. Ustaliła z terapeutą Piotrem Saranem, że szare, czarne i białe to jest to, co lubi najbardziej, i zaczęła działać. Pierwsze rysunki było trochę nieporadne, ale nie minęło wiele czasu, kiedy pani Katarzyna zaczęła coraz precyzyjniej i śmielej sobie poczynać.
– Cieszę się, że mogę tu z państwem być. Pani Katarzyna to swoisty brylant, oprawiony i oszlifowany. Nadaje życie obrazowanym przez siebie roślinom lub zwierzętom. Proces terapeutyczny, który jest tak istotny w arteterapii, w zasadzie się nie kończy. Trwa również tutaj, a jego kolejnymi etapami będą zapowiedziane następne wystawy – dodała Sylwia Góźdź, dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy „Mozaika”.
Gratulacje i słowa uznania dla bohaterki wernisażu oraz szefowej Filii nr 2 popłynęły również z ust czytelników, którzy dziękowali za „piękne i niecodzienne wydarzenie oraz nadzieję, którą daje”.
– Moje zainteresowanie twórczością plastyczną rozpoczęło się w liceum – opowiadała autorka grafik. – Wtedy powstały pierwsze rysunki pod kierunkiem wykładowcy z wydziału artystycznego UMCS. Ukończyłam jednak inny kierunek studiów – wydział ogrodniczy Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, co ma odbicie w grafikach. Odtwarzam proponowane przez terapeutę rośliny i zwierzęta, ale dodaję coś od siebie. Próbowałam z architekturą, ale nie czułam jej. Starałam się ją odwzorować, jednak nie wyszło to najlepiej. Kiedy siedzę i rysuję, świat wokół przestaje istnieć. Uspokaja mnie to. Nie czuję zniecierpliwienia, chociaż rzeczywiście każda praca wymaga dużo czasu i precyzji. Niektóre tworzę przez kilka miesięcy. A szarość? Z panem Piotrem jesteśmy zgodni, że jest ładna i już. Mam kilka prac w kolorze, ale nie podobają mi się. Jednak najlepiej czuję się w szarości. Jeśli chodzi o prezentowane na tej wystawie prace, wybraliśmy te najciekawsze z mojej teczki. Nie mam tu żadnej ulubionej. Cenię jednak „Rdest”, „Seler”, „Raka”, „Gąsienicę na gruszce”.
Ściana galerii
Piotr Saran jest też autorem i wykonawcą hasła, które znalazło się na ścianie w holu biblioteki.
– Właśnie w poniedziałek, dosłownie kilkadziesiąt minut przed wernisażem, dokonało się nazwanie naszej ściany. Szukałam pomysłu, zastanawiałam się nad różnymi opcjami, a pan Piotr od razu trafił w punkt. I tak powstała „ściana galerii”. Dziękujemy autorowi za hasło, projekt i bezpłatne jego wykonanie – podkreśla J. Swacha-Broda.
aw
Artykuł przeczytano 1419 razy
Last modified: 16 listopada, 2022