piątek, 06 grudnia 2024r.

Sylwetki świdniczanek – moja historia

Autor: |

Kontynuujemy cykl, w którym mieszkanki Świdnika prezentują swoje historie i dzielą się z Czytelnikami tym, co dla nich ważne, o czym nie chcą zapomnieć lub o czym chciałyby przypomnieć wszystkim paniom i nie tylko im. Cykl powstał z inicjatywy i we współpracy ze Świdnicką Radą Kobiet. 

Tym razem o swoim życiu, niepełnosprawności oraz zainteresowaniach opowiada Bronisława Budzyńska, która „w genach ma malarstwo”:

– Bardzo jest mi miło, że mogę napisać kilka słów o sobie, moich upodobaniach i pasjach, o mojej niepełnosprawności, moim życiu… Moją niepełnosprawność nabyłam w 2017 roku. Jechałam rowerem, potrącił mnie samochód, a silne uderzenie wyrzuciło mnie na trzy metry w górę. Przeszłam pięć operacji, a moje ciało całe jest „zdrutowane”. Nigdy nie doszłam do pełnej formy. Mimo to nie poddałam się, wręcz przeciwnie, jestem osobą bardzo aktywną społecznie. Należę do Uniwersytetu III Wieku, uczęszczam do Klubu Seniora, należę do Stowarzyszenia mali braci Ubogich, gdzie pod opieką mam dwie panie, którym pomagam w ich codziennym życiu. W ramach studiów na Uniwersytecie Trzeciego Wieku chętnie uczęszczam  na zajęcia plastyczne. Malowanie to moja pasja! Jest ona zapisana w moim sercu i duszy, ale także genach. Mój dziadek (ojciec mamy) był artystą rzeźbiarzem, a moja ciotka – Bronisława Ratajska (siostra mamy), ukończyła studia malarskie, miała ogromny talent, jej obrazy podziwiano na wystawach w Polsce i za granicą. Bardzo lubiłam z mamą jeździć do niej do Warszawy i przyglądać się jak maluje swoje obrazy. Ja również odziedziczyłam pasję malarską. Moja twórczość nawiązuje głównie do wspomnień z dzieciństwa. Poza malarstwem posiadam także zainteresowania muzyczne – śpiewam w zespole wokalnym „Retro” w Klubie Seniora oraz w chórze Tercja w Spółdzielczym Domu Kultury w Świdniku. Lubię także tańczyć, choć po moim wypadku nie było to łatwe …ale dałam radę! Zapisałam się na tańce. I tanecznym krokiem idę przez życie po dziś dzień. Lubię być wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Taką mam już naturę. Podjęłam się także nauki języka niemieckiego. Bardzo lubię pomagać innym. Nigdy nikomu nie odmawiam wsparcia, szczególnie starszym ludziom. Recepta na szczęście? Ważne jest, żeby nie siedzieć w domu, nie płakać nad życiem, chodzić na różne zajęcia, podejmować aktywności, bo aktywność pomaga w życiu, nie myśli się tylko o bólu, trzeba sobie jakoś radzić. Jestem osobą niepełnosprawną, ale cieszę się życiem. Te wszystkie zajęcia, aktywności trzymają mnie na duchu i dodają mi sił.

bb

Artykuł przeczytano 599 razy

Last modified: 13 grudnia, 2023

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »
Skip to content