„Wyłącznik” to comiesięczne spotkania dla zabieganych kobiet, które odbywają się w Filii nr 2 Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej. Uczestniczki nie tylko odpoczywają od codziennych obowiązków, ale także próbują swoich sił w sztukach artystycznych, na przykład robiły bukiety z jesiennych liści, zdobiły kamienie, malowały akwarelami, rysowały mandale, a oprócz tego rozwiązywały sudoku, uczyły się kaligrafii, zajmowały się poezją wsteczną. Tym razem wykonywały kartki świąteczne metodą quillingu i rozmawiały o wielkanocnych tradycjach.
– Quilling to zwijanie na specjalnej igle wąskich pasków papieru i komponowanie z nich różnych ozdób. Papier można pociąć niszczarką. W naszych kartkach możemy też wykorzystać inne, gotowe już elementy, na przykład papierowe koszyczki czy pisanki – wyjaśniała Genowefa Lewczyk, która poprowadziła spotkanie.
Panie z wielką cierpliwością pracowały nad paskami papieru, tworząc z nich fantazyjne dekoracje na kartki: kwiaty, listki, kurczaczki, figury geometryczne. Podkreślały, że to fajna zabawa, która relaksuje i uspokaja, chociaż wymaga też precyzji. Pocztówki wraz z życzeniami powędrować mają do rodziny i przyjaciół ich autorek. Własnoręcznie zrobiona kartka świąteczna na pewno ucieszy obdarowanych i będzie miłą pamiątką.
Aby uprzyjemnić spotkanie, Genowefa Lewczyk opowiedziała o zwyczajach wielkanocnych, kultywowanych w rodzinnej wsi: – Pochodzę z miejscowości Dąbie, w gminie Żółkiewka. Na wsi było trochę inaczej niż w miastach. Przygotowania w obejściu zaczynały się dużo wcześniej, żeby potem, już podczas Triduum Paschalnego, które było najważniejszym czasem Wielkanocy, móc bez przeszkód chodzić do kościoła. W Niedzielę Palmową święciliśmy palmy, symbolizujące wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. Na Lubelszczyźnie kultywuje się palmę wileńską, która powinna być zrobiona z ziół, traw i kłosów zbóż, a jej czubek z wierzbowych bazi, symbolizujących biczowanie Chrystusa. U nas dokłada się jeszcze kolorowe kwiaty. Palmy nie wolno wyrzucać. Należy ją oddać do kościoła, ewentualnie spalić lub zakopać w ziemi. Niektórzy robili z niej napar i poili chore zwierzęta. U mnie palmę i zioła z 15 sierpnia mąż wiesza w pasiece. Kiedy wyschną, spala je w podkurzaczu i odymia pszczoły. Nauczył się tego od ojca. W Wielką Sobotę odbywało się oczywiście święcenie pokarmów. Do koszyczka wkładaliśmy: jajko – symbol życia, chleb – ciało Pana Jezusa, sól – trwałość, siła, ochrona przed zepsuciem, wędlinę wieprzową – siła i zdrowie, chrzan – odporność, miód – pracowite pszczoły, które zapylają rośliny i dają nam pokarm. W niektórych regionach do koszyczka wkłada się też ziemniaka, który po poświęceniu, jako pierwszy sadzi się w ziemi, by dał urodzaj. W pisankach wielkiego doświadczenia nie mam, bo u nas zawsze były tylko malowane w cebuli, pisane woskiem i smarowane tłuszczem, żeby ładnie błyszczały. W Wielką Niedzielę, po rezurekcji, jedliśmy śniadanie i szliśmy na tak zwany meus. Braliśmy ze sobą palmę i poświęconą wodę, by poświęcić pola. Jeśli chodzi o śniadanie wielkanocne, oczywiście obowiązkowo był biały barszcz albo żurek, no i wszystko to, co zostało w sobotę poświęcone. Z ciast mazurki, babeczki. Było też mięso, kto jakie miał. Kiedyś wędziło się je samemu. Lany Poniedziałek był nieważny, jeśli chłopcy nie oblali panny. Ja z siostrami, jako młode dziewczyny, wieczorem w Wielką Niedzielę nabierałyśmy wody ze studni i chowałyśmy w domu. Na drugi dzień wchodziłyśmy na strych i stamtąd oblewałyśmy wodą chłopców, którzy czekali na nas na naszym ganeczku, by to nas zmoczyć.
Kolejny „Wyłącznik” zaplanowano na 30 kwietnia, o godz. 17.00. Uczestniczki spotkania w F nr 2, mieszczącej się przy ul. Piłsudskiego 6A, opowiedzą o najciekawszych książkach, które przeczytały i które mogą polecić innym na długi, majowy weekend.
– Zapraszamy wszystkie panie, które chciałby się oderwać od swoich codziennych obowiązków i zaprezentować swoją ulubiona lekturę – mówi Paulina Zakrzewska, kierownik F nr 2 mieszczącej się przy ul. Piłsudskiego 6a.
aw
Artykuł przeczytano 473 razy
Last modified: 23 marca, 2024