Dla jednych relikt przeszłości, dla innych cenne znalezisko. Strefa Historii wzbogaciła się o nowy, unikatowy na skalę krajową, eksponat. To wyposażenie centrum zarządzania kryzysowego, które przez wiele lat znajdowało się w podziemiach dawnego budynku Urzędu Miasta.
– W Polsce niewiele muzeów może się pochwalić podobną ekspozycją. Myślę, że mieszkańcy niekoniecznie wiedzieli, że takie urządzenia znajdowały się w Świdniku. Na pewno obsługiwało je wąskie, zaufane grono – mówi Andrzej Misiurski ze Strefy Historii.
Spod ziemi na powierzchnię
Jak eksponat trafił do świdnickiego muzeum? Kiedy Urząd Miasta zmieniał siedzibę, okazało się, że w tzw. bunkrze znajdują się przedmioty warte pokazania.
– Skontaktował się z nami Piotr Jankowski, były naczelnik wydziału komunikacji społecznej UM i zaprosił do podziemi. Oprócz starych regałów, teczek i segregatorów, trafiliśmy na pokój będący centrum zarządzania kryzysowego powiatu świdnickiego. Postanowiliśmy, że przeniesiemy jego wyposażenie do muzeum, by każdy mógł je zobaczyć. W czasie demontażu okazało się, że większość urządzeń pochodzi z lat 1980-1985, w tym specjalistyczne telefony, radiostacja, dokumenty – opowiada opiekun wystawy.
Przeniesienie wyposażenia wymagało sporo wysiłku i zaangażowania. Spory problem przysporzyły wąskie drzwi do pomieszczenia.
– Wszystkie urządzenia są bardzo ciężkie i toporne. Niektóre musieliśmy rozkręcać do małych części, aby wynieść je z podziemi – tłumaczy pan Andrzej i dodaje: – Nie wszystko udało nam się zabrać. W bunkrze znajdowało się kilka pokoi. W muzeum dysponujemy niewielkim pomieszczeniem, musieliśmy więc zrezygnować z szaf czy kolejnego biurka. Zostawiliśmy jednak to, co najważniejsze i co pokaże, jak wyglądało centrum. Jest konsola sterująca, miejsce do odpoczynku oraz stanowisko do czytania map. To też bardzo ciekawe przedmioty. Pochodzą z 1975 roku i posiadają napis „Poufne”.
Kto tu pracował i co należało do jego zadań? Na tę chwilę Strefa Historii nie zna odpowiedzi na te pytania. Trwają jednak prace nad ustaleniem, kim była ta osoba.
– Jeśli jeszcze żyje, chcielibyśmy ją do nas zaprosić, żeby o wszystkim nam opowiedziała. To byłoby ukoronowanie naszych starań i piękne zakończenie całej historii – podkreśla A. Misiurski.
Przygotowani na wszelkie zagrożenia
Ciekawe jest również zastosowanie centrum zarządzania kryzysowego. Miało stanowić miejsce dowodzenia na wypadek ataku ze strony nieprzyjaciela. Trwała przecież Zimna Wojna, a Polska, wraz z innymi krajami socjalistycznymi, znajdowała się w Układzie Warszawskim. Jak wskazują mapy, centrum miało służyć w czasie ataku samolotów NATO.
– Trudno mi powiedzieć, na jakiej zasadzie działało w tym wypadku centrum, ale na pewno w czasie takiego zdarzenia umożliwiało kontakt z ważnymi jednostkami. Wskazują na to telefony, które nie posiadają klawiatury – mówi Andrzej Misiurski.
Obawiano się również wybuchu bomby atomowej i jądrowej. Na jednej z map zaznaczony jest Czarnobyl, dzięki czemu możemy sądzić, że zastanawiano się nad tym, jak zareagować, jeśli dojdzie do awarii reaktora i fali skażenia. Kolejna z map dotyczy powodzi. Zaznaczone są na niej rzeki w dawnym województwie lubelskim, które, w razie sporego deszczu, mogą wylewać. Z ciekawostek, można też wymienić mapę zagrożenia TSP, czyli toksycznymi środkami przemysłowymi, które przewożone są pociągami oraz ciężarówkami.
Wystawa już czynna
Centrum zarządzania kryzysowego jest już otwarte dla zwiedzających. Jako pierwsi zobaczyli je uczniowie świdnickich szkół. Zdziwiła ich wielkość urządzeń i ilość przycisków, które należało obsługiwać.
– Są bardzo zainteresowani, jednak, o dziwo, centrum jest atrakcyjniejsze dla dziewcząt niż chłopców. Siadają przy stanowisku, naciskają różne przyciski, mówią do mikrofonu. Panowie raczej obserwują. Ostatnio była u nas grupa młodzież z Ukrainy, która uczy się w jednej ze świdnickich szkół. Bardzo im się podobało. Zapraszamy też pozostałych mieszkańców – kończy A. Misiurski.
Artykuł przeczytano 2002 razy
Last modified: 22 lutego, 2019