Problem wydaje się banalny. Chodzi tylko o wybudowanie daszku nad wejściem do mieszkania. Sprawa robi się jednak poważna, kiedy sąsiedzi mówią „nie”. Sytuację jeszcze trudniej zrozumieć, gdy okazuje się, że dotyczy niepełnosprawnej świdniczanki, Joanny Pąk, a sporny daszek nie koliduje z mieszkaniami jej sąsiadów. Kobieta powoli zaczyna tracić siły do walki i wiarę w ludzi. Jej ostatnią deską ratunku mogą okazać się mediacje przedstawicieli Urzędu Miasta.
Pani Joanna jest poetką. Wydała dziesięć tomików poezji i dwie książeczki dla dzieci. Nie jest sprawna fizycznie, ale intelektualnie i umysłowo jak najbardziej. W codziennym życiu towarzyszy jej i pomaga mama. Kobiety, około dwa lata temu, kupiły mieszkanie na parterze, żeby przystosować je do potrzeb osoby poruszającej się na wózku.
– Konieczne było wybudowanie podjazdu. Bez niego Joanna byłaby uwięziona w swoim domu. Niestety, niektórzy mieszkańcy twierdzą, że podjazd został wybudowany bez ich zgody, ponieważ konstrukcja miała być rozbudowana w lewo, a nie w prawo, jak zostało to uczynione. Jednak gdyby podjazd skręcał w lewo, tak jak chcieli sąsiedzi, byłby za krótki i musiałby mieć większy kąt nachylenia, a w takiej sytuacji stałby się nieużyteczny – opowiada mama chorej kobiety.
Pani Krystyna jest osobą starszą, przez co ma coraz mniej siły, żeby pchać wózek pod górkę, dlatego tak ważna jest długość podjazdu. Pod koniec ubiegłego roku wydarzyła się nieprzyjemna sytuacja. Kiedy pani Krystyna wyszła na balkon, który jest łącznikiem podjazdu z mieszkaniem, spadł na nią nawis śnieżny z dachu.
– W związku z tym incydentem zwróciłam się z prośbą do administratora budynku o pomoc w wybudowaniu zadaszenia nad naszym balkonem. Ten nie może nam jednak pomóc bez zgody większości lokatorów. Na zebraniu zorganizowanym w tej sprawie pojawiło się zaledwie 9 osób, a w bloku jest 60 mieszkań. Taka frekwencja mówi sama za siebie. Chcę tylko godnie żyć i żeby traktowano mnie jak normalną kobietę a nie roślinkę. Do tej pory chwaliłam Świdnik. Kocham to miasto. Tutaj się urodziłam i dojrzewałam. Okazuje się, że reakcja ludzka na niepełnosprawność nadal jest słaba – mówi Joanna Pąk.
Spadający śnieg z dachu nie jest jedynym powodem zmartwień pani Joanny. Drugim, dla którego potrzebne jest zadaszenie, to skandaliczne zachowanie części sąsiadów, którzy zrzucają śmieci na balkon kobiety. Sytuacja wydaje się patowa. Pani Joanna ma jednak nadzieję, że w przełamaniu niechęci pomogą przedstawiciele Urzędu Miasta.
– Mamy tu do czynienia z konfliktem sąsiedzkim i jedyne, co możemy zaproponować, to przeprowadzenie mediacji – mówi Marcin Dmowski, zastępca burmistrza. – Z panią Joanną już się kontaktowałem, teraz poproszę zarząd wspólnoty mieszkaniowej o zwołanie spotkania. Mam nadzieję, że podczas rozmowy, spróbujemy wspólnie ten problem rozwiązać.
Do sprawy wrócimy.
mn
Artykuł przeczytano 3398 razy
Last modified: 22 marca, 2019