Te słowa chyba najlepiej oddają, o co chodzi w Glamour – Instytucie Urody, który we wrześniu otworzyły Marta Dryjer (na zdjęciu z lewej) i Justyna Bruchala. Ten dynamiczny duet postawił sobie jeden cel – stać się nowoczesnym salonem, oferującym w jednym miejscu kompleksowe usługi kosmetyczne dla kobiet. I choć panie działają od niedawna, są na dobrej drodze do spełnienia marzeń. Nam opowiedziały o swojej pracy oraz kulisach powstawania „Instytuty Urody”.
– Jakie to uczucie, móc spełniać marzenia kobiet o pięknym i zadbanym wyglądzie?
Justyna Bruchala: Lubimy przebywać wśród ludzi. Mamy bardzo bliskie relacje z klientkami. Wiemy, jakie są ich oczekiwania i umiemy im sprostać. Zależy nam na tym, żeby były zadowolone i zawsze wychodziły od nas z uśmiechem na twarzy.
Marta Dryjer: Panie często proszą, żebym zaproponowała jakiś wzór na paznokcie. Wolą zdać się na mnie, bo wiedzą, że znam ich gusta. To miłe, kiedy kończę manicure i słyszę, że fajnie wyszło, że im się podoba.
B.: Jeśli chodzi o branżę, w której się specjalizuję, czyli pielęgnację twarzy, muszę zbudować zaufanie klientek. Przedstawić schemat zabiegu, ponieważ efektów nie widać od razu tak, jak jest to w przypadku medycyny estetycznej. Jeśli klientka ma cerę problematyczną, musi mi zaufać i pozwolić na wykonanie kilku zabiegów. Zrobię wszystko, żeby wyszło jak najlepiej. Priorytetem jest zadowolenie, a kluczem czas.
– Dlaczego zdecydowały się Panie otworzyć Instytut Urody?
D.: „Instytut” dlatego, że zależy nam, aby ciągle się rozwijać, uczyć i wprowadzać nowości.
B.: Mamy ogromne pole do popisu, ponieważ salon jest bardzo duży. Choć na rynku jesteśmy od niedawna, zdążyłyśmy zbudować sobie markę, gdyż już wcześniej pracowałyśmy w Świdniku. Mamy swoją grupę klientek, wciąż pozyskujemy nowych. Zależy nam, by stworzyć coś innego, czego wcześniej tu nie było. Nie chcemy osiadać na laurach. Ja akurat pochodzę z Lublina i dojeżdżam do pracy. Wiem, że Świdnik nie jest dużym miastem, więc wiele pań jeździ do salonów, do Lublina. Zależało nam, żeby nie musiały tego robić.
– Wasza oferta jest bardzo rozbudowana, ale nie zamierzacie na niej poprzestać.
B.: Na pewno będziemy potrzebowały pomocy, jeśli chodzi o personel. Mamy plan, by było nas coraz więcej. Potrzebujemy jednak jeszcze trochę czasu. W tej chwili pracujemy we dwie. Mamy również koleżanki zajmujące się stylizacją rzęs oraz makijażami. Jest też pan wykonujący masaże. Tym sposobem każdy skupia się na tym, co robi najlepiej.
D.: Mamy jeszcze wolne pomieszczenie. Zastanawiamy się nad podnajęciem go fryzjerowi, może tatuażyście, bo wiele klientek podpowiadało nam, że byłoby fajnie, gdyby dołączyli do zespołu. Dzięki temu Instytut Urody świadczyłby usługi kompleksowo, a to nasze marzenie.
– Specjalizuje się Pani w dwóch metodach zdobienia paznokci.
D.: Zajmuję się paznokciami żelowymi, przedłużaniem „żelem” na naturalnej płytce oraz malowaniem lakierami hybrydowymi. Manicure żelowy jest przeznaczony dla bardziej problematycznej płytki. Żel jest twardy i ładnie się trzyma. Polecam go szczególnie paniom z łamliwymi paznokciami. Hybryda natomiast jest delikatniejsza i łatwiej ją uszkodzić. Jeśli natomiast chodzi o zdjęcie manicuru żelowego czy hybrydowego, najlepiej zrobić to w salonie. Paznokieć składa się z powłok, które unoszą się podczas matowienia. Zaczepia się za nie żel albo baza hybrydowa. Kiedy ściągamy je mechanicznie, odrywamy te powłoki, uszkadzając część płytki.
– Na paznokciach może się dziać naprawdę wiele.
D.: Bardzo lubię malować wzorki, choć ostatnio królują klasyczne paznokcie: czewienie, bordo ze złotem, ewentualnie jakiś delikatny wzór. Dużo jest też paznokci typu baby boomerang, które są bardziej klasyczne i naturalne. Panie często przychodzą ze zdjęciem i proszą o odtworzenie wzoru, ale chcą też, żebym sama coś zaproponowała. Szczególnie, jeśli są stałymi klientkami i wiedzą, że znam ich upodobania.
– Z jakich zabiegów możemy skorzystać w instytucie?
B.: Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, mamy ich sporo. Wszystko zależy od potrzeb osoby zapisanej na wizytę. W ofercie znajdziemy pełen przekrój, od klasycznego oczyszczania manualnego, po zabiegi z zastosowaniem kwasów medycznych czy mezoterapii mikroigłowej, zabiegi głęboko złuszczające, liftingujące, ale też odżywcze i nawilżające. Lubię też rozpieszczać klientki i wykonywać zabiegi relaksujące, które często sprzedają się w formie bonów podarunkowych… Takim wizytom towarzyszy zwykle muzyka relaksacyjna, świece, masaż twarzy i mnóstwo składników odżywczych.
– Zima to trudny czas dla skóry. Co warto jej zafundować w tym okresie?
B.: Skupiamy się na zabiegach, których nie robimy w okresie letnim. Wykonujemy głębokie złuszczanie naskórka, walczymy z przebarwieniami posłonecznymi, odżywiamy skórę i głęboko ją nawilżamy. Powiedziałabym, że bardziej „naprawiamy” spustoszenie, jakie poczyniło lato i beztroskie zapominanie o filtrach, kremach i nawilżaniu.
– Jak zadbać o skórę w domowym zaciszu?
B.: Priorytetem jest dokładny demakijaż skóry. Proponuję potrójne oczyszczanie – możemy użyć żelu, musu oczyszczającego, płynu micelarnego lub toniku. Raz w tygodniu wskazany jest peeling, odpowiednio dobrany do potrzeb skóry. Do 25. roku życia warto stosować kremy nawilżające, po tym wieku proponuję kremy z większą ilością składników aktywnych. Dobrze jest też wybrać odpowiednią linię kosmetyków do skóry problematycznej. Pamiętajmy o tym, że każda skóra jest inna i potrzebuje indywidualnego podejścia oraz doboru produktów kosmetycznych. Nie jestem zwolenniczką kremów 25+, 30+, 40+ itd. Skupiajmy się na potrzebach, więc jeśli dwudziestoośmiolatka potrzebuje kremu pod oczy, niech go używa. Pamiętajmy, że zabiegi zabiegami, ale przez 30, 31 dni w miesiącu, sami dbamy o naszą skórę. Chętnie służę pomocą w doborze pielęgnacji. Konsultacje u nas są bezpłatne.
– „Instytut Urody” ruszył we wrześniu.
B.: Jego otwarcie zajęło nam 3 tygodnie. To prawdziwy wyczyn. Wszystko działo się bardzo szybko.
D.: Chciałyśmy wystartować jak najszybciej ze względu na nasze klientki. Z zabiegami pielęgnacyjnymi mogły chwilę poczekać, ale w przypadku manicuru, już po dwóch, trzech tygodniach pojawia się odrost i trzeba go uzupełnić. Kończyłyśmy remont salonu, a jednocześnie przyjmowałyśmy pierwsze panie, które potrzebowały kosmetycznego ratunku. Zresztą, wszystkie bardzo mocno nam kibicowały i dopingowały. Mówiły, że otwarcie czegoś własnego, to słuszna decyzja. Wiele klientek przyszło „za nami”, ale udało się też przyciągnąć sporo nowych osób, które ucieszyły się, że na osiedlu wreszcie powstał salon z prawdziwego zdarzenia. Przedtem musiały szukać go gdzieś dalej, teraz mają go tuż pod nosem.
– Wnętrze także robi wrażenie.
B.: Dziękujemy, klientkom też bardzo się podoba. Chwalą, że jest jasno, przestronnie, a mimo to, bardzo ciepło i przytulnie. Zawsze mówią, że u nas jest tak fajnie, że aż nie chce się stąd wychodzić. Starałyśmy się, żeby czuły się przyjemnie i komfortowo.
– Jakie macie plany na ten rok?
B.: Chcemy zatrudniać kolejnych pracowników, żeby było nas jeszcze więcej. Bardzo chciałabym również wprowadzić nowe zabiegi, których nie ma jeszcze na świdnickim rynku.
D.: Na pewno weźmiemy też udział w kolejnych szkoleniach, żeby móc dalej rozwijać swoje umiejętności.
– Do „Instytutu Urody” można zapisywać się osobiście, telefonicznie, ale też przez internet.
B.: Korzystamy z portalu www.moment.pl/glamour-swidnik. Taka opcja to wciąż nowość w salonach kosmetycznych. Pracujemy od poniedziałku do piątku, od godz. 8.00 do 20.00. Chciałyśmy dać klientkom możliwość zapisania się na wizytę o każdej porze i z każdego miejsca. Wystarczy, że zalogują się na portalu albo wejdą na niego za pomocą profilu na Facebooku, który można znaleźć wpisując hasło „Glamour Instytut Urody”. Na stronie znajduje się oferta wraz z cennikiem, godziny otwarcia, a także opinie klientek. Można też wybrać osobę, u której chce się zarezerwować usługę. Poza tym, portal pozwala nam przypomnieć o wizycie na 24 godziny przed nią. Czasami zdarzy się, że któraś z pań zapomina, że się umówiła albo zgubi karteczkę, więc zapisując się przez stronę, ma szansę na pewno do nas dotrzeć.
– Czego mogę Paniom życzyć?D.: Niedawno zostałam „Stylistką paznokci roku” w Powiecie Świdnickim, a Justyna „Kosmetyczką roku” według czytelników Kuriera Lubelskiego. To dla nas duże wyróżnienie. Mamy nadzieję, że w tym roku także uda nam się zdobyć te tytuły. Największym sukcesem będzie jednak dla nas, jeśli będziemy mieć mało wolnych terminów w kalendarzu. Tego niech nam Pani życzy.
Artykuł przeczytano 3708 razy
Last modified: 22 lutego, 2019