Aleksandra Dudzińska to 19-latka ze Świdnika. Jak sama mówi, bała się zostać modelką. Po wielu namowach wysłała swoje pierwsze zdjęcia. Udało się! W tej chwili ma za sobą dwa lata pracy, może pochwalić się wieloma zrealizowanymi projektami. W rozmowie z nami opowiedziała o swoich początkach, ciężkiej pracy i planach na przyszłość.
– Od zawsze marzyłaś o byciu modelką?
– Jako mała dziewczynka chciałam zostać księżniczką. Potem chciałam tańczyć, uprawiać sport, ale przez chorobę nie udało się zrealizować tego planu.
– Jak rozpoczęłaś przygodę z modelingiem?
– Dwa lata temu napisał do mnie właściciel firmy „Edward Orlovski”. Zapytał czy chciałabym zrobić z nimi kilka zdjęć. Zgodziłam się. Potem okazało się, że dziewczyna fotografa ma w Świdniku swój sklep – „Hopla Store”. Rozpoczęliśmy współpracę i trwa ona do dziś.
– Kto namówił Cię na wysłanie zdjęć do agencji?
– Właścicielka „Hopla Store”. Powiedziała kiedyś: „Ola… marnujesz się, powinnaś iść w kierunku modelingu”. Nie ukrywam, że bardzo się bałam. Sprawiam wrażenie pewnej siebie, ale wcale taka nie jestem. Dopiero po wielu namowach zrobiłyśmy pierwsze polaroidy.
– Wysłałaś fotografie do pięciu agencji. Co było dalej?
– Tak, ale odezwała się tylko jedna z nich. W tak zwanym międzyczasie na Instagramie napisała do mnie inna agencja i dostałam zaproszenie na casting.
– I takim sposobem dziewczyna ze Świdnika ruszyła do Warszawy.
– Towarzyszyła mi moja mama. Byłam bardzo podekscytowana, ale z castingu wyszłam zapłakana i stwierdziłam, że to nie jest dla mnie. Nie chciałam już iść na kolejny.
– Nie spodobałaś się im?
– Powiedzieli mi, że się nie nadaję, że jestem za duża. Nie pasowała im też moja uroda. Musiałabym bardzo dużo schudnąć, a oni nie mają na to czasu.
– Z pomocą nadeszła mama.
– Powiedziała „Ola weź przestań. Już tu jesteś to idź”. Miała rację! Poszłam na drugi casting do agencji „WAVE”… i mnie przyjęli. Podpisaliśmy kontrakt na wyłączność. Nie mogę robić zdjęć bez ich wiedzy.
– Jaką rolę w Twoim życiu zawodowym pełni agencja?
– Zajmują się wyszukiwaniem mi pracy, załatwiają sprawy finansowe, umowy. Są pośrednikami pomiędzy mną a innymi firmami.
– Często ich odwiedzasz?
– Raz w miesiącu muszę się zjawiać na tzw. „polaroidy”. Są to zwykłe zdjęcia, w czarnym stroju kąpielowym, w związanych włosach i bez makijażu. Muszę być naturalna.
– Uczyłaś się jak pozować, w jaki sposób zachować się przed obiektywem?
– Kiedyś oglądałam filmiki jak to robić. Ale tak naprawdę nikt mnie nie uczył. Wszystko wyszło swobodnie.
– Jakie wymiary powinna mieć modelka?
– Dużo modelek ma różne wymiary, więc ciężko mówić o „idealnych”. Modelka nie powinna mieć więcej niż 90 cm w biodrach. Jednak wymiary to nie wszystko. Bardzo ważny jest charakter. Inaczej pracuje się z małą, szarą myszką, a inaczej z kimś żywiołowym i energicznym. Trzeba mieć w sobie to „coś”.
– Jak długo trwa sesja zdjęciowa?
– Średnio od 8 do 10 godzin. Najdłużej na planie spędziłam 13 godzin.
– Zawód modelki nie jest łatwy…
– Dużo pracy trzeba włożyć w to, żeby zachować wymiary. Dieta jest bardzo ważna i wymaga poświęcenia. Ale nie ukrywam, że nie zawsze udaje mi się w niej wytrwać. Szczególnie w weekendy.
– Spotkały Cię niemiłe komentarze?
– Tak. Często ludzie zarzucają mi, że nie mogę się wypowiadać na temat modelingu, bo według nich „nic nie zrobiłam”. Później wchodzę na profil takiej osoby i widzę dziewczynę, która nie ma nic wspólnego z tą branżą. Ludzie wytykają mi, że przez zdjęcia w strojach kąpielowych nie szanuję siebie.
– Czasami słyszy się nawet, że modelki to dziewczyny lekkich obyczajów…
– Wcale tak nie jest. To są normalne, zwykłe dziewczyny. Jest to jakaś dziwna etykieta. Tłumaczę wszystkim, że oceniać możemy dopiero wtedy, gdy poznamy daną osobę.
– A jaka atmosfera panuje wśród modelek?
– Atmosfera bywa różna. Niektóre dziewczyny się wspierają, a niektóre rywalizują ze sobą.
– Jaki stosunek do Twojej pracy mają rodzina i przyjaciele?
– Moja mama jest dla mnie największym wsparciem. Zawsze bardzo się stresuje sesjami. Budzi mnie rano, robi śniadanie, dzwoni do mnie na planie i pyta czy wszystko jest dobrze. Wspiera mnie też moja przyjaciółka Julia, która jest cudowna. Za każdym razem mnie dopinguje.
– A nauczyciele z liceum?
– Byli bardzo wyrozumiali. Na początku roku powiedziałam jak wygląda moja sytuacja. Tak naprawdę we wrześniu i październiku byłam w szkole 2 tygodnie, bo miałam dużo wyjazdów. Zaliczałam wszystko w innych terminach. Bywały sytuacje, że siedziałam w pociągu z książką ucząc się polityki.
– Udało Ci się zrealizować kilka interesujących projektów.
– Brałam udział w sesji dla firmy „Local Heroes”. Mogę powiedzieć, że to jedno z moich najlepszych doświadczeń. Podoba mi się klimat zdjęć i ich zamysł. I co najważniejsze, podobam się sobie.
– Reklamowałaś też ubrania z bajkowym Spongebob’em.
– Był to projekt ściśle tajny. Nie mogłam nikomu o nim mówić. Sesja firmy „PLNY LALA” była bardzo
wesoła, nie brakowało śmiechu i zabawy.
– Miałaś też zdjęcia dla „Eveline” i „Rossmanna”.
– Były to zdjęcia z serii „beauty”, czyli moje ulubione. Twarz, oczy i ręce cały czas pracują. Bawisz się mimiką i pokazujesz swoje największe atuty. Takie sesje sprawiają mi najwięcej przyjemności.
– Zdjęcia „beauty” są bardziej pracochłonne?
– Tak, wszystkie szczegóły muszą być dopasowane, każda rzęsa ładnie ułożona. Nie mogę się doczekać, kiedy te zdjęcia zostaną opublikowane! Są piękne! Zobaczymy je już na jesieni.
– W marcu byłaś modelką na Global EXPO, malował Cię makijażysta Danny Defreitas.
– To było inne doświadczenie. Było tam wiele kosmetycznych stanowisk, mnóstwo krzeseł, ogromna scena i ja na niej. Każdy na mnie patrzył i to było bardzo stresujące.
– Przejdźmy do marzeń.
– Chciałabym wylecieć z Polski do USA, zostać tam na miesiąc i podbić rynek.
– Co Ci dał modeling?
– Dzięki niemu jestem całkiem inną osobą. Mam pokaźny bagaż doświadczeń. Długo nie było mnie w domu, sama radziłam sobie w kryzysowych sytuacjach. Kiedyś przespałam swoją stację, miałam zablokowaną kartę bankową, skończył mi się internet w telefonie, nie miałam też ze sobą gotówki. Dzięki panu taksówkarzowi, który mi pomógł, bezpiecznie wróciłam do domu.
– Masz jakieś inne zainteresowania?
– Uwielbiam grać w teatrze. Mogę przez to wyładować swoje emocje. We wrześniu chciałabym pójść na casting i spróbować swoich sił na takiej scenie.
– Jak spędzasz wolny czas?
– Ostatnio stałam się okropnym pracoholikiem i nie mam dużo wolnego czasu. Aktualnie mam cztery prace, ale lubię się spotykać ze znajomymi i oglądać seriale.
– Od października znowu nauka.
– Będę studiować psychologię w Lublinie. Jest to mój wymarzony kierunek. Ja sama korzystam z porad psychologów i też chcę kiedyś pomagać ludziom.
– Gdzie widzisz siebie za kilka lat?
– Wszystko zależy od tego, czy wejdę w modeling na 100%. Żeby być modelką, muszę bardzo dużo poświęcić. Nie wiem czy jestem na tyle dojrzała, żeby oddać temu zajęciu całą siebie. Wszystko się dzieje bardzo szybko i nie umiem jeszcze tego poukładać. Za kilka lat chcę być psychologiem, mieć swój gabinet albo założyć swoją agencję i pomagać dziewczynom spełniać marzenia. Chcę być szefową samą dla siebie, bo mam dominujący charakter.
– Jakie masz rady dla dziewczyn, które boją się zaryzykować?
– Po prostu trzeba próbować! Kto nie zaryzykuje, ten będzie później żałował. Jak się coś nie uda to trudno, ale zawsze wiemy, że daliśmy sobie szansę.
Natalia Rodź
Artykuł przeczytano 3630 razy
Last modified: 16 sierpnia, 2019