Zwierzę już kilkukrotnie było widziane przez mieszkańców w kilku rejonach Świdnika. Jego wygląd budzi niepokój. Służby weterynaryjne przestrzegają przed straszeniem lisa. Na leśnego zwierzaka została już zastawiona pułapka.
– Po ulicach Świdnika biega dziwny zwierzak, prawdopodobnie jest to chory list. Zdjęcie udało mi się zrobić o godzinie 10.00, na ulicy Ratajczaka – pisze pan Andrzej, nasz Czytelnik.
Przesłaliśmy fotografie do Powiatowego Lekarza Weterynarii i poprosiliśmy o rozwianie podejrzeń pana Andrzeja.
– Faktycznie zwierzę na zdjęciach wygląda jak lis – przyznaje lek. wet. Renata Myka, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świdniku. – Zdarza się, że mieszkańcy dzwonią do nas i informują, że w ich gospodarstwie pojawił się lis albo, że pogryzł się z ich psem. Są to jednak zgłoszenia dotyczące osób zamieszkujących głównie okoliczne miejscowości. W ubiegłym roku, w lokalnych mediach również pojawił się artykuł o dziwnie wyglądającym zwierzęciu. Wtedy też zaczęliśmy przyjmować więcej zgłoszeń, dotyczących bytowania lisów na terenie naszego miasta.
– To jest lis i zdecydowanie chory – potwierdza Adam Kot, nadleśniczy Lasów Państwowych Nadleśnictwa Świdnik. – Otrzymujemy czasami sygnały od mieszkańców niezorientowanych w sytuacji prawnej co do zwierząt dzikich w stanie wolnym, którzy proszą o jakąś interwencję. Jednak nadleśnictwa nie mają w tym względnie żadnych kompetencji.
Osobnik, którego udało się sfotografować naszemu Czytelnikowi, jest wychudzony, ma zaniedbaną, rzadką sierść.
– To może świadczyć o tym, że ma chorobę skórną, na przykład świerzb, grzybicę albo, że po prostu jest stary. Nie można tego jednak stwierdzić tylko na podstawie zdjęć – wyjaśnia Renata Myka i dodaje: – Wcześniej mieszkańcy widywali podobnie wyglądającego lisa przy świdnickim lotnisku. Nie mamy jednak pewności, że to ten sam osobnik.
Jak powinniśmy się zachować, gdy spotkamy rudego mieszkańca lasu?
– Nie wolno go straszyć czy robić krzywdy. Lisy przyzwyczaiły się żyć obok człowieka, korzystają z łatwo dostępnego pokarmu wyrzucanego do śmietników. Zajmujemy ich tereny naturalnego bytowania pod zabudowę, dlatego coraz częściej widzimy je w miastach. Jeśli nie są agresywne, zostawmy je w spokoju. Oczywiście zabezpieczmy swoją posesję, szczególnie jeśli mamy, psa czy inne zwierzę. Jeśli dojdzie do pogryzienia, trzeba zabrać pupila do weterynarza i obserwować go. To też może być niebezpieczne dla człowieka, ponieważ udzielając pomocy pokąsanemu psu możemy mieć kontakt z krwią. Nie możemy być wówczas pewni, czy należy ona do naszego czworonoga, czy do lisa. Zgłaszajmy takie przypadki, choć odłowienie dzikiego zwierzęcia może być bardzo trudne. Pamiętajmy też, że takie rozwiązanie jak odstrzał jest przykrą ostatecznością – odpowiada R. Myka.
Odłowią i zbadają
Lisi mieszkaniec, którego pan Andrzej spotkał na ul. Ratajczaka zdecydowanie polubił tę część miasta. Świdniczanie widzieli go także na ulicy Spadochroniarzy, gdzie pracownicy Urzędu Miasta rozstawili już żywołapkę.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z dyżurnym lekarzem weterynarii. Jeśli zwierzę uda się złapać, zostanie przebadane. Dzięki temu dowiemy się, w jakim jest stanie i co robić dalej – wyjaśnia Ilona Kozieł, podinspektor ds. ochrony środowiska w UM.
Świdniczanie, którzy spotkają w mieście dzikie zwierzę, które wygląda na chore, mogą kontaktować się ze strażą miejską.
– Oni zajmą się sprawą i podejmą kolejne kroki – tłumaczy I. Kozieł. – Zwierzęta, takie jak łosie, dziki, lisy czy sarny spotykane w mieście nie są już czymś niezwykłym. Musimy się przyzwyczaić, że będziemy je widywać. Dla lisów miejskie śmietniki stały się łatwym dostępem do pożywienia. Nie muszą dzięki nim polować. Jeśli spotkamy na ulicy zwierzę, które wygląda na chore, nie podchodźmy do niego – dodaje Janusz Wójtowicz, komendant Straży Miejskiej.
af
Artykuł przeczytano 8342 razy
Last modified: 23 kwietnia, 2020