Członkowie Świdnickiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt odebrali interwencyjnie, z jednego z gospodarstw w Milejowie, dwa psy. Rodzina niepełnosprawnych i chorych umysłowo ludzi trzymała sukę na łańcuchu przybitym do drewnianego domu. Siedziała wraz ze swoim szczeniakiem w niewielkiej budzie. Jej zachowanie wskazuje, że była regularnie bita.
Okazało się, że pozostałe szczeniaki z miotu nie żyją. Gospodarze zarzekali się, że zostały „zaduszone” przez sukę. Inspektorzy Stowarzyszenia nie dali wiary tym wyjaśnieniom. Pewnie nigdy nie dowiedzieliby się o problemie, gdyby nie odebrali telefonicznego zgłoszenia.
– Nasz rozmówca poinformował, że w gospodarstwie jest duży pies, bity przez niepełnosprawną umysłowo właścicielkę – relacjonuje Maria Gulanowska ze Stowarzyszenia. – Początkowo chcieliśmy go odebrać. Na miejscu okazało się, że jest jeszcze suczka z młodym. Była bardzo wychudzona i przestraszona. Gdy wyciągaliśmy do niej rękę, kuliła się i przywierała do ziemi. To typowe oznaki okrutnego traktowania. Dlatego w pierwszej kolejności zabraliśmy sukę ze szczeniakiem, gdyż te czworonogi wymagały natychmiastowej pomocy.
Rodzina z Milejowa żąda, żeby gmina zajęła się jeszcze innym psem, który pozostał w gospodarstwie. Urzędnicy zgodni są co do jednego, ci ludzie nie powinni posiadać zwierząt. Czworonóg trafi wkrótce najprawdopodobniej, dzięki świdnickiemu Stowarzyszeniu, do domu tymczasowego. Poszczęściło się natomiast szczeniakowi, któremu dano imię Krecik. Już znalazł kochających właścicieli.
Jego matka, niespełna roczna, średniej wielkości suczka Pusia nadal czeka na właściciela. Pomimo tego, co przeszła, ufa człowiekowi. Uwielbia być głaskana i przytulana, chociaż przy zbyt wysoko podniesionej ręce kładzie się na ziemi. Jest już radosna. Biega, skacze, bawi się z innymi psami. Może mieszkać w domu, w przydomowym ogródku, ale musi mieć stały kontakt z człowiekiem. Suczka nauczyła się chodzić na smyczy. Potrzebuje dużo miłości i spokoju, ale też sporo ruchu. Informacje pod nr telefonu 691 522 924.
Nie kupuj, adoptuj
W schronisku w Krzesimowie przebywa jeszcze około 30 czworonogów. Z utęsknieniem wypatrują kochających właścicieli. Natomiast w domu tymczasowym w Świdniku przebywa Gaja, która również czeka na adopcję.
– To bardzo ładna, harmonijnie zbudowana 7-miesieczna sunia, ważąca 22 kg – mówi Maria Gulanowska ze Świdnickiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. – Musiała mieć wśród przodków rasę husky, bo ma jedno oko niebieskie. Jest psiakiem bardzo aktywnym, wesołym i towarzyskim. Potrzebuje dużo ruchu. Chodzi na smyczy, zna podstawowe komendy. Jest bardzo przyjazna zarówno wobec ludzi, małych dzieci, jak i innych psiaków. Mieszkała w bloku. Trafiła do nas od rodziny z dzieckiem. Właściciele oddali ją ze względów rodzinnych. Gaja to typ wybitnie sportowy. Chętnie biegałaby przy rowerze, oczywiście na smyczy, sprawdziłaby sie też w innych psich sportach. Świetnie pływa i uwielbia wodę. Powinna trafić do osób, które prowadzą aktywny tryb życia, najlepiej do domu z dużą działką. Mieszka teraz w towarzystwie suczki-rezydentki i 11 kotów. Śpi w łóżku. Potrafi zostać w domu sama. Nie wyje i nie szczeka.
Psy można obejrzeć w schronisku w Krzesimowie a nawet zabrać je na spacer.
Przy adopcji obowiązuje umowa adopcyjna. To znaczy, że wolontariusze przeprowadzą wizytę przed i poadopcyjną.
słs
Artykuł przeczytano 1515 razy
Last modified: 4 sierpnia, 2019