Jako zawodnik znany był ze swojej waleczności, nieustępliwości i mocnego, sportowego charakteru. Jako trener, jeden z najmłodszych w lidze i wciąż na dorobku, rozwija się i uczy jak być coraz lepszym. Nie znosi porażek, ma wysoko postawioną poprzeczkę oczekiwań i marzy, by jego ukochana Avia kiedyś rywalizowała z najlepszymi w kraju. Jakub Guz, trener pierwszoligowych siatkarzy opowiedział nam o mijającym sezonie i planach na kolejny.
– Wiesz ile razy Avia była poza play-offami odkąd wróciła na zaplecze PlusLigi?
– Oczywiście, że wiem. Pierwszy raz nie wchodzimy do tego etapu rozgrywek i nie ma co ukrywać, że jest to najsłabszy wynik od lat.
– Traktujesz go bardziej jak porażkę, czy lekcję na przyszłość?
– W sporcie każda porażka jest lekcją na przyszłość. Musi nią być, a jeśli nie jest to znaczy, że nie chcesz iść do przodu, nie chcesz wyciągać wniosków i się rozwijać. Zdiagnozowaliśmy przyczynę niepowodzeń i dziś mogę powiedzieć, że naprawiliśmy, to co nie funkcjonowało jak należy.
– Co zaważyło na tym, że nie udało się wejść do play-off?
– Z pełnym przekonaniem odpowiem, że tylko i wyłącznie zdrowie zawodników. Od 28 grudnia, gdy na treningu straciliśmy kolejnego, po Olku Czerwińskim atakującego (Kryński) nie byliśmy w stanie zrobić jednego treningu w pełnym składzie. Mówię tu tylko o dwóch najpoważniejszych kontuzjach, nie wliczając chorób i innych urazów, to praktycznie do meczu z Toruniem borykaliśmy się z dużymi kłopotami kadrowymi. Jeśli nie ma jakości na treningu to nie ma jej też w meczu. To są detale, ale to one często decydują o zwycięstwie.
– A może to jest tak, że z tą grupą zawodników więcej już się nie dało wycisnąć?
– Myślę, że gdyby nie wyżej wymienione problemy miejsce na koniec sezonu regularnego byłoby dużo wyższe. Przypominam, że rok temu zajęliśmy piątą pozycję, a po sezonie zrobiliśmy tylko dwie zmiany, więc to nie jest tak, że nie dało się niczego więcej ugrać. Jestem o tym przekonany i powtarzam to moim zawodnikom ,którzy też są tego świadomi. To bardzo ważne żeby utrzymać w głowach pewność siebie i nie naruszyć jej po tym sezonie. Kiedy przegrywasz sportowo, bo jesteś słabszy, to trzeba o tym mówić wprost, że zabrakło umiejętności. Tu trzeba powiedzieć wprost, że zabrakło nam zdrowia.
– W przypadku problemów z kontuzjami okazało się, że nie wszyscy ze składu są w stanie udźwignąć ciężar grania na pierwszoligowym poziomie. Dziś byś inaczej zbudował kadrę?
– Nie zrobiłbym tego inaczej. Wiem, że wielu wydaje się, że to prosta sprawa, ale poruszamy się w pewnym budżecie i mamy pewne ograniczenia.
– Skoro o budowie zespołu, w Świdniku głośno się mówi o tym, że Avię czeka sporo zmian personalnych…
– Cieszę się, że o tym jest głośno, bo to znaczy, że ludzie tym żyją. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będą zmiany i będziemy silniejsi.
– Zdradzisz jakieś personalia tych, którzy przyjdą oraz tych, z którymi nie zobaczymy się w przyszłym sezonie?
– Chciałbym móc powiedzieć kto będzie grał w następnym sezonie w naszych barwach, ale na ten moment to nie jest możliwe. Sezon jeszcze trwa, my mamy roztrenowanie. Jest odpowiednia kolejność takich działań i odpowiedni ludzie z marketingu klubowego, którzy się zajmą przedstawieniem kadry na kolejne rozgrywki. Mogę zdradzić, ze razem z Sebastianem Lemieszkiem, dyrektorem sportowym Avii do spraw siatkówki zaczęliśmy proces budowy zespołu pod koniec października, a skończyliśmy go w lutym. Przekazałem mu listę z nazwiskami zawodników, których chciałbym w kadrze, a on potem wkroczył do akcji. Pamiętajmy, że jak w każdym sezonie poruszamy się w odpowiednim budżecie. Mogę jednak zapewnić, że zrobiliśmy wszystko, by go jak najlepiej wykorzystać. Tutaj chcę podziękować Sebastianowi za dobrze wykonaną pracę. Tak powinna wyglądać współpraca.
– Dostałeś takich zawodników, na których ci zależało?
– Nie zawsze mamy to czego chcemy, są też inne kluby, które biją się o zawodników. I jak to w negocjacjach bywa, często trzeba zmienić kierunek myślenia i reagować na zaistniałą sytuację. Powtórzę się, ale powiem jeszcze raz, że wykonaliśmy dobrą pracę, jak na możliwości klubu.
– Twoim zadaniem jest budowanie zespołu na najbliższy sezon czy w dalszej perspektywie? Nie bez znaczenia jest tu powstająca hala sportowa w lotniczym mieście i co za tym idzie perspektywa walki o wyższe cele.
– Zespół został zbudowany z myślą o następnym sezonie. Wiem, że wszyscy są niecierpliwi i już teraz chcieliby grać o awans. Spokojnie, czekamy na nową halę i zielone światło od właściciela klubu do włączenia się do walki o PlusLigę. To jest zupełnie inna bajka, inne finanse, inne budowanie…
– Czy zajdą jakieś zmiany w sztabie szkoleniowym?
– Zostaje w niezmienionym kształcie na kolejny sezon.
– Jednym z najbardziej zapracowanych siatkarzy żółto–niebieskich był Krzysiek Pigłowski. Dlaczego nie miał zmiennika w tym sezonie?
-Krzysiek Pigłowski miał zmiennika, Marcela Kapuścińskiego. Nie był jednak w stanie bardziej pomóc Krzyśkowi. Złożyło się na to wiele czynników i niekoniecznie tu chodzi o możliwości Marcela. Czasami sezon się układa różnie, ja jestem trenerem, który wychodzi na mecz żeby wygrać, nie tylko zagrać mecz. To jest zasadnicza różnica w podejściu do spotkania. Nie ma czasami miejsca ani czasu na to żeby coś testować lub sprawdzać. To nie turnieje towarzyskie.
– Jest coś co byś chciał powiedzieć na podsumowanie zakończonego sezonu?
– Chciałbym podziękować zarządowi za super podejście do nas, zawodników i sztabu w tej drugiej, złej rundzie. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zrobił wszystko, by nas wesprzeć w tych ciężkich momentach.
rozmawiał Tomasz Filipiuk
fot. MKS Avia
Artykuł przeczytano 146 razy
Last modified: 21 kwietnia, 2025