„Nikt nie jest samotną wyspą” – mówią członkowie Stowarzyszenia mali bracia Ubogich, a dzisiejsze spotkanie potwierdziło to zdanie. W kompleksie „Lachówka” zorganizowano wielkanocne śniadanie dla podopiecznych stowarzyszenia, którzy mieszkają w Świdniku.
Organizacja działa w naszym mieście od 2020 roku. Dba o to, by osoby starsze, samotne, opuszczone czuły, że mają wokół siebie ludzi, którzy o nich dbają i którym na nich zależy.
– Bardzo chcemy docierać do kolejnych świdniczan, którym doskwiera samotność. Zachęcam, żeby odważyli się i do nas zadzwonili. Nasz numer telefonu to 600 615 110. Czekamy na nich od poniedziałku do piątku, między godz. 12.00 a 14.00. Osoba obsługująca infolinię wyjaśni, jak działamy, do kogo należy się zgłosić i jak wygląda cała procedura. Bardzo gorąco zachęcam również tych, którzy myślą o tym, żeby zostać wolontariuszami i zadedykować trochę swojego czasu seniorom. Poznać ich, zaprzyjaźnić się z nimi i spędzić wspólnie dobre chwile – mówi Joanna Mielczarek, dyrektor Stowarzyszenia mali bracia ubogich, które od 2020 roku działa w Świdniku.
W tym roku, podobnie jak w poprzednim, seniorzy zostali zaproszeni do wspólnego świętowania. Były wielkanocne dekoracje, smaczne jedzenie, upominki, ale przede wszystkim ciepła atmosfera i uczucie, że każdy jest mile widziany. Wesołych rozmów, opowieści o tym, kto i co pamięta ze świąt w rodzinnym domu, nie było końca. I chociaż stowarzyszenie działa w Świdniku zaledwie 3 lata, udało mu się stworzyć zgraną, życzliwą sobie grupę, która uwielbia się spotykać i wspiera się nawzajem.
– Dzięki nam seniorzy spotkali inne osoby i okazało się, że nie są jedyną bezludną, samotną wyspą. W 1938 roku Armand Marquiset, założyciel organizacji we Francji, zauważył to. W 1946 roku, kiedy do takiego wspólnego stołu zaprosił osoby starsze, powiedziały dokładnie to samo, co dziś mówią nasi seniorzy. Wtedy postanowił, że założy organizację, która będzie docierała do takich osób. Żeby poczuli się, jak w rodzinie. Jesteśmy rodziną z wyboru, do której zapraszamy tych, którzy tego potrzebują – wyjaśnia pani Joanna.
Święta to dla osób starszych trudny czas. Wśród podopiecznych stowarzyszenia są tacy, których bliscy nie żyją lub mieszkają daleko i nie mają możliwości, by w tym czasie być razem z nimi. Jak podkreśla Joanna Mielczarek, internet i videorozmowy nie zastąpią im prawdziwych, międzyludzkich relacji. Potrzeby bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, rozmowy twarzą w twarz, uścisku ręki: – To nie do końca jest tak, że mogą sobie złożyć wirtualnie życzenia, pobyć ze sobą, pomachać. Nie dla wszystkich rozwiązaniem jest Messenger, videorozmowa czy zobaczenie się na Skype’ie, ponieważ ta nasza grupa to osoby sędziwe i ich obecność w mediach internetowych oraz korzystanie z nich jest na bardzo niskim poziomie.
Wśród osób zaproszonych na świdnickie śniadanie znalazły się pani Krystyna i wolontariuszka Urszula. Choć poznały się zaledwie dwa lata temu, są już jak papużki nierozłączki. Mają wspólne pasje i zainteresowania. Są dla siebie ogromnym wsparciem.
– Z Ulą znamy się od dwóch lat, może trochę więcej. Nauczyłam się od niej, że trzeba być zdecydowanym. Ula jest twarda. Jak coś ma być zrobione, to nie ma innego wyjścia. Bardzo dużo mi podpowiada, jeśli chodzi o sprawy medyczne. Czasem po naszych spotkaniach robię sobie nawet notatki. Ma bardzo duże doświadczenie – opowiada pani Krystyna.
– Zdążyłyśmy się przez ten czas bardzo zaprzyjaźnić i cieszymy się tą relacją. Lubimy ze sobą rozmawiać. Nie ma tematów, których się boimy, dlatego podejmujemy się każdego. Interesują nas kwestie żywieniowe i medyczne. Poza tym, czytamy książki. Krysia je uwielbia. Naszą ukochaną autorką jest Ałbena Grabowska. Ma bardzo lekkie pióro i cudownie się ją czyta. Jest jeszcze jedna rzecz, która niesamowicie nas łączy i która myślę, że jest najistotniejsza. To nasza wiara w Jezusa Chrystusa. Nie przykładamy wagi do rytuałów, chodzi o żywą relację z naszym Zbawicielem. Obydwie ją mamy. Czytamy Pismo Święte, wymieniamy się prawdami w nim zawartymi, rozważamy je, dyskutujemy, jak je rozumiemy. To niezwykle głębokie i bogate w treść rozmowy – dodaje pani Urszula. – Od Krysi nauczyłam się delikatności. Sama jestem energiczną osobą. Krysia z kolei wyciszoną, bardzo delikatną w zachowaniu, obejściu i traktowaniu drugiego człowieka. Do każdego podchodzi z czułością.
Stowarzyszenie mali bracia Ubogich zrzesza kilkadziesiąt par seniorów i wolontariuszy. Cały czas dołączają do niego kolejni.
– Wczoraj odwiedziłam jedną z mieszkanek Świdnika, która wcześniej przyjechała do naszego biura w Lublinie i powiedziała, że jest stąd i chciałaby, żeby odwiedzał ją żywy człowiek. Bardzo nas tym ujęła. Rzeczywiście wczoraj długo rozmawiałyśmy o tym, co jej doskwiera, co ją spotkało w życiu i dlaczego odważyła się, by poznać wolontariusza. Powiedziała, że myślała o tym już od dawna. Półtora roku temu owdowiała i teraz poczuła się gotowa na spotkanie z drugim człowiekiem. Chciałaby złapać kogoś pod rękę, pójść na spacer, porozmawiać, odebrać telefon od drugiej osoby – opowiada dyrektor stowarzyszenia.
Dzisiejsze spotkanie nie jest jedynym zaplanowanym z okazji nadchodzącej Wielkanocy. Wśród podopiecznych stowarzyszenia są osoby, które ze względu na swój stan zdrowia nie mogły przyjść na śniadanie.
– Do nich też dotrzemy. Wolontariusze odwiedzą ich z życzeniami i dobrym słowem, z symbolicznym, wielkanocnym koszyczkiem. Nie pozwolimy, by byli sami – zapewnia pani Joanna.
Artykuł przeczytano 1108 razy
Last modified: 1 kwietnia, 2023