17 lipca 1923 roku, w Świdniku Dużym na świat przyszła Aniela Kazimiera Serwin. Różne były koleje jej losu, ale dziś mieszka w osiedlu Adampol, gdzie w gronie rodziny oraz przedstawicieli władz, świętowała 100. urodziny.
Dostojną jubilatkę odwiedził burmistrz Waldemar Jakson, który przekazał list gratulacyjny od premiera RP Mateusza Morawieckiego. Życzył również zdrowia i radości oraz kolejnych lat wypełnionych Bożą Łaską.
– To ogromna przyjemność gościć dzisiaj u Pani. Cieszymy się, że mamy w Świdniku kilka osób w tak pięknym wieku. Przeżyła Pani 100 lat naszej polskiej historii, posiada bogaty bagaż doświadczeń, który stanowi skarbnicę wiedzy dla młodego pokolenia. Niech każdy kolejny dzień będzie wypełniony miłością i szacunkiem otoczenia – mówił Waldemar Jakson.
Życzenia i gratulacje złożył też Zbigniew Twaróg, kierownik Placówki Terenowej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Piaskach, który wręczył Pani Anieli dokument potwierdzający przyznanie jej specjalnego honorowego comiesięcznego dodatku do emerytury.
Nie zabrakło również tortu oraz symbolicznej lampki szampana, a goście zaśpiewali jubilatce, która wychowała 3 dzieci i doczekała się 9 wnucząt i 5 prawnucząt, gromkie „200 lat”. Spotkanie stało się doskonałą okazją do wspomnień.
– Nasz dom w Świdniku Dużym, w którym się urodziłam, stał tam, gdzie dzisiaj znajduje się kapliczka i kościół. Jako młoda dziewczyna pracowałam w polu, wykonywałam prace w obejściu. Do Świdnika przeprowadziliśmy się z mężem i dziećmi w 1955 roku, a w 1960 zamieszkaliśmy w Adampolu. Stanowiliśmy bardzo zgraną parę. Byliśmy chyba sobie przeznaczeni. Urodziliśmy się w tej samej wsi, w tym samym miesiącu i nawet chrzcili nas w kościele w tym samym czasie. Ktoś wtedy przepowiedział, że jak razem chrzczeni, to i do ślubu pewnie razem pójdą. Spełniło się. Chodziliśmy też razem do szkoły, razem przystąpiliśmy do I komunii świętej. Mąż został wojskowym, trochę jeździliśmy po kraju. Jeden syn urodził się w Warszawie, drugi w Lublinie, córka w Bielsku-Białej. Ja trochę szyłam, mąż kupił mi nawet wieloczynnościową maszynę, potem pracowałam w banku, a później zajęłam się wychowaniem dzieci. Żeby jednak mieć kontakt z ludźmi, móc z nimi trochę porozmawiać, chodziłam na targ i sprzedawałam kwiaty z własnego ogródka. Mąż zmarł kilkanaście lat temu. Teraz mam 100 lat, ale żeby nie siedzieć bezczynnie, lubię jeszcze zupę ugotować – opowiadała Pani Aniela.
Pytana o sekret długowieczności, jubilatka ze śmiechem zdradziła, że nie ma jednej recepty: – Nikt sobie nie kupi tych lat. Trzeba żyć pomału, nie przejadać się, ale jeść dużo warzyw i owoców, no i ciągle coś robić. Nie wolno się załamywać, tylko iść do przodu. Długowieczność zawdzięczam też moim dzieciom, które otoczyły mnie troskliwą opieką.
– Mama jest miłą i pogodną osobą. Bardzo lubi kwiaty. Uprawiała je przez wiele lat w przydomowym ogródku. Jej kolejne pasje to gotowanie i pieczenie. Dużo czytała. Kibicowała skoczkom narciarskim, ale także nam, synom, kiedy uprawialiśmy sporty motorowe. Do tej pory interesuje się polityką. Z racji kłopotów ze wzrokiem nie może już czytać, ale codziennie musimy ją informować, co dzieje się na świecie i w Polsce. Zawsze była i jest zatroskana o dzieci, dom i rodzinę – podkreślały dzieci pani Anieli: Halina, Jerzy i Krzysztof.
aw
Artykuł przeczytano 1164 razy
Last modified: 17 lipca, 2023