sobota, 05 października 2024r.

Żegnaj Panie Dyrektorze

Autor: |

– Wszystko, co robimy w życiu, składa się na to, kim jesteśmy. Te kwiaty, które leżą przy trumnie świętej pamięci Stanisława są piękne, ale czujemy, że to nie wystarczy. Te znicze, które będziemy zapalać na Jego grobie, to wyraz pamięci, ale wewnętrznie czujemy, że to również za mało. Największym kapitałem łączności nas, tutaj na ziemi mieszkających, z tymi, którzy odeszli, są nasze przemienione serca. Żebyśmy mogli powiedzieć: Synu, Mężu, Tato, Serdeczny Przyjacielu, chcę żyć tak, żebyś Ty, który wiem, że już jesteś w Niebie, nie musiał się za mnie wstydzić. Patrzymy na to młode pokolenie leżące tak bardzo na sercu świętej pamięci Stanisława, którego dzisiaj żegnamy. W sztafecie pokoleń, drodzy młodzi przyjaciele, teraz Wasza kolej, żebyście przejęli odpowiedzialność za świat Wam powierzony. Nie zmarnujcie żadnej minuty, ani sekundy – mówił ks. Damian Dorot wygłaszając homilię w kościele pw. Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła podczas koncelebrowanej mszy pożegnalnej Stanisława Stefańczyka, wieloletniego dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego.

W niezwykle emocjonalnych słowach pożegnała dyrektora Stanisława Stefańczyka Jego wieloletnia zastępczyni, Aneta Jagieła.

– Śmierć uczy pokory. Przewartościowuje, zatrzymuje, czasem rzuca na kolana. Skłania do pytań, których nie zdążyliśmy zadać, zostawia nas samych. Bo to jedyny fakt, którego nie jesteśmy w stanie odwrócić. Wobec tego faktu stanęliśmy 12 czerwca, kiedy opuścił nas Mentor, Wychowawca, Przyjaciel, Opiekun, Dyrektor, Kolega, Stanisław Stefańczyk – Stasio, Stefan. Z I Liceum Ogólnokształcącym był związany od zawsze. Śmiało można powiedzieć, że poświęcił mu życie. Zbudował jego potęgę, skomputeryzował, rozwinął, unowocześnił. Wprowadził niezliczoną ilość innowacji pedagogicznych. Kładł z uczniami kable, kuł ściany, formułował unikatowy w skali kraju system indywidualnego wyboru przedmiotów rozszerzonych, nauki języków obcych według stopnia zaawansowania. Później hala sportowa i klasy cyber.mil. Nie sposób wymienić jego zasług choć w małej części. Czuwał, był na każde wezwanie. Głaskał po głowie każdego: ucznia, rodzica, nauczyciela. Każdego traktował jak dziecko. Potrafił rozładować uśmiechem najbardziej napiętą atmosferę, zachowując się zawsze z taktem, wykazując empatią. Był genialnym pedagogiem i dydaktykiem. Potrafił wytłumaczyć na misiach i zającach najtrudniejsze zagadnienia matematyczne. Gdy profesor Stefańczyk stawiał trójkę, to oznaczało, że na maturze sprawdzanej zewnętrznie otrzyma się najwyższy wynik. Był wymagający i wyrozumiały. I zawsze stał po stronie ucznia. Wychował pokolenia lekarzy, nauczycieli, prawników, farmaceutów, profesorów uniwersyteckich, polityków.  Ludzi, którzy są Mu wdzięczni za wykształcenie i reprezentowane przez Niego wartości, Był mądrym i roztropnym pracodawcą, a jednocześnie człowiekiem niezwykle skromnym i pełnym pokory. Mając ogromne doświadczenie zawodowe potrafił się nim dzielić, wskazywać możliwe rozwiązania, czasem przemilczeć, bo uważał, że zawsze trzeba dać sobie i innym czas na przemyślenie. Ale nade wszystko potrafił słuchać. Ufał drugiemu człowiekowi, bo, jak mawiał, nikt go nigdy nie zawiódł i nie oszukał. Nie potrzebował nakazów, by nakłonić kogoś do pracy na rzecz szkoły i ucznia. Uśmiechem i dobrocią tworzył atmosferę przyjaźni i partnerstwa. Właśnie dlatego o „Bronku” mówiło się, że to szkoła z rodzinnym klimatem. Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale On takim był. Nie będzie nigdy drugiego dyrektora, profesora Stefańczyka. Ale pozostaje Jego dziedzictwo w postaci I Liceum Ogólnokształcącego, a w nim wartości takie, które będziemy pielęgnować: bezinteresowność,  zaufanie, troska o drugiego człowieka, skromność, pokora, poczucie misji i rozwaga. Panie Dyrektorze, żeby Pan wiedział, ilu tu dziś dla Pana przyszło ludzi. Wszyscy coś Panu zawdzięczamy. Nikt z nas nie myślał, że opuści nas Pan tak niespodziewanie. Wszak tyle razy żartowaliśmy, że jest Pan nieśmiertelny, że będzie Pan z nami zawsze. Aż w końcu uwierzyliśmy w to. Tylu z nas nie zdążyło się z Panem pożegnać. Dlatego teraz mówimy: do zobaczenia. Wierzymy, że kiedyś znów będziemy siedzieć w szkolnych ławkach, a Pan poprowadzi lekcję. Drodzy Najbliżsi Pana Stanisława, składamy Wam najszczersze kondolencje wierząc, że śmierć jest przydrożnym krzyżem, zapaloną świecą, modlitwą, a pamięć jest nadzieją, nadzieją na to, że śmierć zostanie przezwyciężona, bo ci, którzy odeszli, trwają w maleńkich izdebkach pełnych najpiękniejszych, najczulszych wspomnień,  w naszych sercach.

Waldemar Jakson, starosta świdnicki tak wspominał swoją znajomość ze Stanisławem Stefańczykiem: – Jesteśmy tu, żeby pożegnać Stanisława Stefańczyka. Znakomitego pedagoga, wybitnego matematyka, wyjątkowego człowieka, który przez wiele lat kierował świdnickim liceum z niezwykłą pasją, mądrością i oddaniem. Nasza liczna obecność świadczy najlepiej o tym, jak wspaniałym człowiekiem był Stanisław Stefańczyk, ile znaczył dla całych pokoleń świdniczan, ale także dla naszego miasta. Będąc przez wiele lat burmistrzem Świdnika miałem częste kontakty z Panem Dyrektorem. Bardzo uderzała mnie jedna z cnót, które reprezentował, mianowicie cnota roztropności. Zawsze wypowiadał się merytorycznie i spokojnie. Przypomnę, że w ostatnich wyborach został wybrany na radnego Rady Powiatu Świdnickiego. Tuż przed Jego śmiercią odbyliśmy kilka rozmów na temat powiatowej oświaty i planów na jej ulepszenie. Wiemy dobrze, że przyjaźnie z wychowankami, zawarte nawet pół wieku temu, trwały dekady, a to dlatego, że Stanisław Stefańczyk nie był zwykłym belfrem. Był mentorem, przewodnikiem i przyjacielem. Jego drzwi były zawsze otwarte dla uczniów, rodziców, pracowników szkoły. Potrafił słuchać i zawsze starał się znaleźć najlepsze rozwiązanie. Jego wizja edukacji opartej na szacunku, zrozumieniu i dążeniu do doskonałości inspirowała wszystkich do bycia lepszymi ludźmi. Uczniowie nazywali Go skrótem od nazwiska – „Stefan”. To pojęcie miało w sobie i serdeczność, i wielkie zaufanie. Wszystkich uderzał niepowtarzalny klimat placówki opartej na życzliwości. Dyrektor dbał o to, by w jego szkole każdy czuł się ważny i doceniany. Doskonale pasują do jego życia metaforyczne słowa świętego Pawła: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Choć dziś Go żegnamy, to jestem przekonany, że wartości, które przekazywał młodemu pokoleniu świdniczan, pozostaną w nim na zawsze. Żegnaj Panie Dyrektorze…

 

Artykuł przeczytano 412 razy

Last modified: 19 czerwca, 2024

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »
Skip to content