Kojarzy się z kruchością, przemijaniem, delikatnością, mgnieniem oka. „Ulotność” stała się tematem wystawy przygotowanej przez uczestniczki grupy plastycznej świdnickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Obrazy można oglądać w Filii nr 1 Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej, do końca lutego.
Na ekspozycji znalazły się prace Haliny Hylczuk, Ewy Jóźwińskiej, Bronisławy Budzyńskiej, Haliny Staszewskiej i Elżbiety Szubiczuk. Myli się jednak ten, kto spodziewa się, że obrazy są szare, ponure i nastrajają pesymistycznie.
– Każda z nas odebrała i przedstawiła temat po swojemu, bo dla każdej ulotność znaczy co innego. Piękne jest, że chociaż tworzymy jedną grupę, nasze rysunki różnią się – wyjaśnia pani Ewa, znana już Czytelnikom z wystawy „Owoce lockdawnu”, na którą zapraszała w sierpniu ubiegłego roku wspólnie z Haliną Hylczuk. – Ja bazowałam na nietrwałości, przemijaniu. Swoje prace zatytułowałam „Kosmos”, „Tango”, „Flauta”, „Bańki mydlane”, „Kosmos z zegarami”, „Zima”. Lubię szczegóły, detale, wszystko musi być ładnie wykończone.
Zupełnie inaczej do swoich obrazów podeszła Halina Hylczuk, o której koleżanki mówią, że jest wulkanem energii. Jej prace charakteryzują się feerią barw i szybkimi pociągnięciami pędzla.
– Używałam technik mieszanych. Jest akryl, cienkopisy, trochę kredy. Moje obrazy to, między innymi, „Łąka”, „Woda”, „Portret”, „Serpentyna do nieba”, „Rajska plaża”. Czy tak jest rzeczywiście? Zależy od wyobraźni widza. Każdy może je zinterpretować na swój sposób. A ulotność? Tak już jest, że wszystko się zmienia, przemija – mówi pani Halina.
– Kiedy dziewczyny podsunęły mi projekt „ulotność”, pierwsze co przyszło mi na myśl to dmuchawce. Są tak delikatne, że wystarczy byle powiew i już po nich. Tak powstał pierwszy obrazek. Na kolejnych są, na przykład: magnolia, która kwitnie wczesną wiosną, ale płatki szybko opadają, ja z mężem obserwujący zachód słońca i zbliżający się do jesieni życia, drzewa pozbawione liści – opowiada Halina Staszewska, która na zajęcia grupy plastycznej zapisała się dekadę temu. Dodaje: – Wcześniej, oprócz plastyki w szkole, nie miałam do czynienia z malowaniem. Jedyna sztuka, z którą się stykałam, to szydełkowanie i robienie na drutach. W latach `70 w sklepach ciężko było cokolwiek dostać, więc sama robiłam ubranka dla dzieci. Na zajęciach UTW nasza prowadząca podsuwa nam tematy, techniki. Raczej wolę coś odwzorować niż sama wymyślać. Bardzo się jednak cieszę z tych spotkań. Każda robi po swojemu, nikt nikogo nie ocenia. Wspieramy się, rozmawiamy. Wybieramy się razem na ciekawe wydarzenia. Ostatnio byłyśmy w Ogrodzie Botanicznym na iluminacjach.
Elżbieta Szubiczuk, która do grupy plastycznej również dołączyła około 10 lat temu, na wystawie prezentuje motyle, kosmos, drzewa. Jej prace to w większości barwne akryle. Jest na nich czerwień, zieleń, intensywny niebieski.
– Sporo mam tych motyli, z różnego okresu, bo kiedyś tematem zajęć były owady. Motyle to właśnie taka ulotność. Są delikatne, żyją bardzo krótko. Kosmos nie do końca chyba wyszedł zgodnie z zamierzeniem, ale… Przed zapisaniem się na zajęcia, nigdy nie zajmowałam się malowaniem, jedynie jako dziecko, w szkole. Nie wkładam w to większego wysiłku. Stanowi dla mnie doskonały relaks, odstresowuję się przy tym – podkreśla pani Elżbieta, o której pozostałe panie mówią, że to sam spokój, cierpliwość i opanowanie.
Na obrazach Bronisławy Budzyńskiej znajdziemy głównie drzewa, liście i motyle. Szczególnie interesujące są dwie prace, stanowiące swoje lustrzane odbicie, przedstawiające wiosenny i zimowy krajobraz.
Senne marzenia
Zdradzimy jeszcze, że Ewa Jóźwińska i Halina Hylczuk przygotowują się już do kolejnej wspólnej wystawy. Zaplanowana jest na 5 kwietnia, w siedzibie głównej MPBP, a jej tematem przewodnim będą „Marzenia senne”. Jak podkreślają obie panie, hasło to daje szeroki wachlarz możliwości: – To może być dosłownie wszystko. Prace już powstają.
aw
Artykuł przeczytano 1319 razy
Last modified: 13 lutego, 2022