czwartek, 10 października 2024r.

Sokół nakarmił Świdnik

Autor: |

16 listopada 1979 roku po raz pierwszy wzniósł się w powietrze śmigłowiec W-3 Sokół. Za jego sterami zasiadł pilot doświadczalny Wiesław Mercik. Nie był to lot długi, ale historyczny. Po raz pierwszy bowiem udało się doprowadzić do zbudowania lotnego prototypu śmigłowca opracowanego przez polskich konstruktorów.

 

Urodzony w Moskwie

Wychowani na rosyjskich Mi-1 i Mi-2, świdniccy inżynierowie marzyli o zaprojektowaniu własnej maszyny. Nie było to łatwe i projekty takie, jak Jaszczurka lub Łątka wędrowały na półkę. Z pomocą przyszli sami Rosjanie, którzy zrezygnowali z użytkowania wysłużonego śmigłowca Mi-4. Wpadli na pomysł, że jego następcę wyprodukują im „polscy towarzysze”.

Koncepcja W-3 powstawała w latach 1968-76, w słynnym biurze konstrukcyjnym im. Michaiła Mila w Moskwie. Pracowała tam grupa polskich inżynierów z PZL-Świdnik, którymi kierował Stanisław Kamiński. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ Rosjanie mieli ogromny bagaż doświadczenia w konstrukcji śmigłowców, a dodatkowo, radziecki rynek miał być głównym odbiorcą W-3.

Początki nie były łatwe. Słynna stała się rozmowa radzieckiego doradcy z polskim kolegą, w czasie której powiedział: sdiełan priekrasno, no lietat’ nie budiet (zbudowany przepięknie, ale latać nie będzie).

 

Hartowany na wszystkie sposoby

Pierwszy Sokół przeznaczony do regularnych prób w locie wzniósł się w powietrze w 1982 roku. Założenia techniczne zdefiniowane przez Rosjan wymagały od niego działania we wszystkich temperaturach, od minus 60 do  plus 50 stopni Celsjusza. Dla przyszłych użytkowników jasne było, że maszyna powinna sobie radzić od Ałma Aty po koło podbiegunowe. Musiała latać nad morzem, pustynią i wysoko w górach … jak żadna na świecie.

Od października 1983 do kwietnia 1988 roku prowadzone były zakładowe i państwowe próby eksploatacyjne. Odbywały się one zarówno w Polsce, jak i w Związku Radzieckim. Użyto do nich 5 śmigłowców prototypowych i 4 z serii informacyjnej. Wykonały one w ramach prób 3386 lotów, o łącznym czasie 2434 godzin. Jednocześnie wykonano 4399 godzin prób naziemnych. Przewyższało to znacznie praktykę stosowaną przez producentów radzieckich. Spowodowany był nieustannie zmieniającymi się wymaganiami przyszłego klienta.

 

Jak chleb

Mieczysław Majewski, który przez ponad 20 lat kierował firmą, przyznaje, że to właśnie Sokół pozwolił jej przetrwać, najtrudniejsze w historii lata 90. Inżynier Stanisław Kamiński marzył o tym, żeby jego dziecko było w użyciu 25 lat. Od pierwszego lotu Sokoła mija właśnie lat 40, a o planach na ostatni lot nie słychać.

Śmigłowiec W-3 Sokół jest dla ludzi pracujących w PZL – Świdnik synonimem legendy i emocji. Dla pokolenia absolwentów wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, którzy na przełomie lat 70. i 80. trafili do Świdnika, to najlepsze lata życia. Dla firmy – niesamowity awans z licencyjnego wykonawcy na członka lotniczej elity, który potrafi nie tylko wyprodukować, ale również sam zaprojektować jedno z najbardziej skomplikowanych urządzeń jakie wymyślił człowiek.

jmr

Artykuł przeczytano 4605 razy

Last modified: 15 listopada, 2019

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »
Skip to content