poniedziałek, 14 października 2024r.

Śmigłowce jak spod ziemi

Autor: |

W miniony piątek, w PZL w Mielcu, w obecności premiera Mateusza Morawieckiego, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak, podpisał umowę na dostawę czterech śmigłowców S-70i Black Hawk dla Wojska Polskiego. Mają one być przezna­czone do prowadzenia powietrznych operacji specjalnych. Decyzja MON zaskoczyła związkowców w Świdniku.

– Po zakupie systemu Patriot, otrzy­mywaliśmy sygnały, że brakuje pie­niędzy na nabycie nowych i moder­nizację używanych śmigłowców, chociaż oczywiście MON prowadził cały czas analizy potrzeb i trwały róż­ne postępowania przetargowe. Mó­wiło się również, że zdecydowanym priorytetem zakupowym będą ma­szyny dla Marynarki Wojennej oraz śmigłowce szturmowe. Stąd prze­rwanie przetargu na maszyny dla wojsk specjalnych i wyrzucenie tej potrzeby z priorytetów zakupowych. Nagle okazuje się, że pieniądze się znalazły i że są wydawane bezprze­targowo. Ministerstwo twierdzi, że zakup Black Hawków podyktowany jest pilną potrzebą operacyjną oraz koniecznością integracji naszych zdolności operacyjnych i sprzętu z wojskami NATO – mówi Andrzej Kuchta, przewodniczący „Solidarno­ści” w PZL-Świdnik.

Przetargowy slalom

Unieważniając w 2017 roku prze­targ na śmigłowce dla Wojsk Spe­cjalnych, MON wydało komunikat, w którym stwierdzono, że dyspo­nują one najnowszymi spośród wszystkich formacji śmigłowcami, natomiast jako priorytety traktuje się zakup maszyn do zwalczania okrętów podwodnych oraz wiropła­tów uderzeniowych. Oznaczało to, że pozyskanie maszyn dla sił spe­cjalnych zostanie mocno przesunię­te w czasie i nie wiadomo, kiedy bę­dzie zrealizowane. Wiceszef resortu, Wojciech Skurkiewicz, zapowiadał w Sejmie, że w ciągu kilku tygodni producenci otrzymają zaproszenia do składania ofert na śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych. W następnej kolejności przetargi miały objąć maszyny szturmowe, dla których uruchomiono program ”Kruk”. Jak tłumaczył wiceminister, decyzja o anulowaniu zaproszenia dla oferentów na śmigłowce dla Wojsk Specjalnych zapadła na wnio­sek Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Stało się jednak inaczej i zamiast maszyn dla Marynarki Wo­jennej i śmigłowców szturmowych, ministerstwo zamówiło Black Hawki dla „specjalsów”.

Produkcyjna degradacja

– Cała kwota umowy to ponad 683 miliony zł brutto z pakietami: lo­gistycznym i szkoleniowym oraz doposażeniem. Jak więc znalezio­no pieniądze na tak duży wydatek, który nie był ujęty w żadnej z do­stępnych wcześniej prezentacji? Dla przypomnienia, w roku ubiegłym, w dwóch partiach zakupiono rów­nież bez przetargu u tego samego dostawcy śmigłowce dla policji. Pracowników naszej spółki nie inte­resuje polityka i układy naszego rzą­du z amerykańskim, nas interesuje utrzymanie statusu naszej firmy a do tego niezbędne są zamówienia śmigłowców. Jak widać na przykła­dzie lokowania zamówień w PZL Mielec, dla chcącego nic trudnego i nawet zapisy ustawy o zamówie­niach publicznych czy braki bu­dżetowe można ominąć, wystarczy tylko chcieć. Przez ostatnie 3,5 roku nie otrzymaliśmy żadnych zamó­wień. Co to dla nas oznacza? Nieste­ty tracimy rangę „finalisty”. Byliśmy jedyną polską firmą, która była w stanie samodzielnie projektować, oblatywać, certyfikować i wdrażać do produkcji nowe konstrukcje. Teraz stajemy się poddostawcą po­dzespołów dla włosko-angielskiego koncernu, który jest naszym właści­cielem. Jesteśmy dla nich głównym dostawcą kadłubów. Za chwilę grozi nam, że będzie to nasze jedyne za­jęcie – mówi Piotr Sadowski, prze­wodniczący Zarządu Krajowego Związku Zawodowego Inżynierów i Techników.

„Solidarność” protestuje

Krajowa Sekcja Przemysłu Lotnicze­go NSZZ „Solidarność”, zaniepoko­jona sytuacją związaną z brakiem zamówień dla „PZL-Świdnik”, wyda­ła w tej sprawie oświadczenie. Czy­tamy w nim, między innymi: Wojsko Polskie jest głównym odbiorcą i użytkownikiem śmigłowców pro­dukowanych przez PZL-Świdnik. Produkcja na potrzeby Sił Zbrojnych RP oraz wsparcie zabezpieczenia technicznego użytkownika woj­skowego stanowi około 25 procent produkcji firmy. Bardzo niepokoją­cym jest fakt, iż pomimo zapewnień ze strony MON, o potrzebie moder­nizacji tych śmigłowców, do chwili obecnej nie została podpisana żad­na umowa w tym zakresie, a będą­ca już w ostatniej fazie realizacji, ostatnia umowa modernizacyjna na śmigłowce W-3, była podpisa­na jeszcze w 2015 roku za rządów PO-PSL. W ciągu 3,5 roku od prze­jęcia władzy przez koalicyjny rząd Zjednoczonej Prawicy, PZL-Świdnik nie otrzymał żadnej umowy rządo­wej na śmigłowce. Wpływa to bar­dzo negatywnie na sytuację firmy oraz zainteresowanie właściciela w utrzymaniu zdolności moderniza­cyjnych i inwestowania w rozwój konstrukcji.

Ręka nie do końca wolna

Tymczasem jednak ciągle toczą się rozmowy w sprawie przetargu na śmigłowce dla Marynarki Wojennej i modernizację Sokołów służących w Wojsku Polskim. Negocjacje rozpo­częły się jeszcze w 2017 roku. W obu przypadkach PZL-Świdnik jest jedy­nym oferentem. Czy zatem, zamiast pokonywać czasochłonną procedu­rę przetargową, nie można by pójść śladem kontraktu mieleckiego i do­konać zamówienia z wolnej ręki?

– Moim zdaniem tak, ponieważ przez to, że jesteśmy jedynym ofe­rentem, sytuacja jest klarowna i oczywista. Śmigłowce w Mielcu za­mówiono błyskawicznie, a termin zakończenia rozmów w sprawie AW101 i modernizacji Sokołów, określony pierwotnie na luty tego roku, jak również ich rezultat, przy takich zaskakujących działaniach MON, wciąż trudno przewidzieć – tłumaczy A. Kuchta.

Obawy związkowców wynikają z faktu, że pieniędzy w kasie MON jest coraz mniej, a proponowane Mary­narce Wojennej maszyny AW101 są wysoce specjalistyczne, przez co drogie. Niepewny jest także los kon­traktu na modernizację służących w wojsku Sokołów. Deklarowana licz­ba to najmniej 25 śmigłowców. Taki program dałby zakładowi pracę i spore pieniądze na kilka lat

– Jeżeli ta modernizacja dostanie akceptację decydentów – wszyscy wokół będą bili brawo – mówił na łamach portalu Kurier365.pl gene­rał Dariusz Wroński, były pilot śmi­głowców szturmowych i dowódca 1 Brygady Lotnictwa Wojskowego. – Sokoły potrzebują świetnego, no­wego uzbrojenia, wyposażenia, systemów awionicznych, łączności i przede wszystkim celowania, bo takie są dziś wymogi pola walki. Nowy, zmodernizowany śmigło­wiec potrzebuje rakiet przeciw­pancernych. To jest numer jeden. Świdnik ma w zanadrzu doskonały, nowoczesny wirnik do Sokoła, nad którym pracowali również polscy konstruktorzy. Wiemy ponad wszel­ką wątpliwość, że po jego zastoso­waniu moc udźwigowa wzrośnie o co najmniej 200 kg. To pozwoli dalej polecieć i zabrać więcej uzbrojenia.

Jan Mazur

 

Artykuł przeczytano 3639 razy

Last modified: 1 lutego, 2019

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »
Skip to content