środa, 06 grudnia 2023r.

Podwójny sukces Macieja Makuszewskiego

Autor: |

29 października, w podwarszawskich Markach odbyły się pierwsze Mistrzostwa Polski kulturystów „naturalnych”, zorganizowane przez Światową Federację Kulturystyki Naturalnej. Brązowy medal podczas tych zawodów zdobył Maciej Makuszewski, świdniczanin, którego przedstawialiśmy już w poprzednim wydaniu Głosu. Tym razem poprosiliśmy go o podzielenie się wrażeniami po zakończeniu  rywalizacji:

– Tak jak się spodziewaliśmy, obsada była liczna, ale też mocna. W rywalizacji wzięło udział 150 zawodników z 19 krajów. W porównaniu z niedawnymi zawodami w Norwegii, gdzie wystartowało  40 zawodników, to przepaść. W mojej, lekkiej kategorii wagowej, wystąpiło 14 kulturystów. Niespodziewanie duża liczba uczestników sprawiła, że mistrzostwa zakończyliśmy pół godziny przed północą, czyli dużo później niż planowano. Organizatorzy zostali rzuceni na głęboką wodę, ale i tak spisali się bardzo dobrze. Poza sceną atmosfera była jak zwykle bardzo przyjacielska, bez prób zgrywania twardzieli, za to z licznymi wyrazami wzajemnego wsparcia. Wszyscy mieliśmy świadomość, że za nami są miesiące, albo i lata ciężkiej pracy, a teraz przyszedł czas na zaprezentowanie jej owoców.

– Z wyniku sportowego jest Pan zadowolony? My tu, w Świdniku, anonsowaliśmy już mistrza Polski…

– Szczerze mówiąc, szedłem po tytuł. Byłem na to przygotowany i o to walczyłem. Po pierwszej części zawodów, wychodząc do finału, myślałem o zwycięstwie. Jak wiadomo nasz sport jest bardzo niewymierny, nie ma jednoznacznych kryteriów oceny, a gusty sędziów są bardzo subiektywne. Nie jestem arbitrem, tylko zawodnikiem. Dlatego brązowy medal przyjmuję z pokorą i szacunkiem. Ewentualne pretensje mogę mieć tylko do siebie, że nie odbiegłem poziomem od konkurentów na tyle, żeby sędziowie nie mieli wątpliwości.

– Jak wytłumaczy Pan wyjątkową popularność i poziom tych debiutanckich mistrzostw, na przykład w porównaniu z zawodami w Oslo?

– W polskich mediach społecznościowych obserwujemy wyraźnie trend na pracę nad swoim ciałem w sposób naturalny, bez substancji niedozwolonych przez WADA, czyli organizację antydopingową, która strzeże, między innymi, „czystości” olimpijczyków. Testy wariografem i, dodatkowo, analizy moczu, z niemal stuprocentową pewnością wykluczają możliwość stosowania takich substancji. Moim zdaniem imprezę „nakręcili” influencerzy zajmujący się tym rodzajem kulturystyki, jak i sami organizatorzy dysponujący ogromnymi zasięgami w sieci.

– Co ma Pan do poprawienia wnioskując z wyników zawodów?

– Najłatwiej i najszczerzej byłoby powiedzieć, że wszystko. Muszę porozmawiać na ten temat z kilkoma osobami, ale wydaje się, że najwięcej niedostatków jest w górnej części ciała, którą dość widocznie przegrałem ze zwycięzcą mistrzostw, Izraelczykiem mieszkającym na stale w USA. Pewne cechy budowy zdeterminowane są cechami genetycznymi, których nie da się zmienić, ale nawet przy słabszej ramie można dołożyć trochę masy mięśniowej, żeby ramiona były bardziej kuliste.

– Kto zrobił na Panu największe wrażenie?

– Absolutnie zawodnik, którego potencjał wydaje się idealny na scenę kulturystyczną. Jest ode mnie może kilka centymetrów wyższy, ale wypracował 15 kilogramów masy mięśniowej więcej. Został wybrany najlepszym kulturystą mistrzostw bez podziału na kategorie. Było po nim widać, że do naturalnych predyspozycji dołożył ogrom ciężkich treningów. Fakt, że mimo wspaniałej sylwetki jest wciąż zawodnikiem naturalnym, daje mocnego kopa do dalszej pracy.

– Jak była reakcja Pańskiej narzeczonej na „tylko” brązowy medal? Nie ma kary trzech tygodni wynoszenia śmieci poza kolejnością?

– Nie wiem, może Sylwia jeszcze coś szykuje. Na razie udaje mi się prześlizgiwać bez żadnej kary. Najważniejsze, że tego samego dnia zdecydowała się odpowiedzieć „tak” na moje oświadczyny.

 

Artykuł przeczytano 292 razy

Last modified: 10 listopada, 2023

WordPress PopUp Plugin

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »