16 marca Departament Stanu USA wyraził zgodę na zakup przez Polskę 800 rakiet AGM-114R2 Hellfire. Tym samym wiemy już, w jaki przeciwpancerny pocisk kierowany będzie wyposażony śmigłowiec AW 149 zamówiony przez Ministerstwo Obrony Narodowej w ramach programu wielozadaniowego śmigłowca wsparcia pola walki „Perkoz”.
Hellfire ma bojowe doświadczenie sięgające początku lat 80. ubiegłego wieku. Dzięki wielu modernizacjom jest jednak wciąż jedną z najnowocześniejszych broni w swojej klasie. Początkowo opracowano ją z myślą o niszczeniu celów opancerzonych. W takiej właśnie roli Hellfire sprawdził się podczas operacji “Pustynna Burza”. Na przestrzeni lat powstawały jego kolejne wersje, spełniające rosnące wymogi armii amerykańskiej.
Wartość kontraktu na zakup rakiet Hellfire i związanego z nimi sprzętu szacuje się na 150 mln dolarów.
Oprócz rakiet Hellfire 32 śmigłowce AW149 zamówione dla Lotnictwa Wojsk Lądowych zostaną wyposażone, między innymi, w systemy obserwacyjne, uzbrojenie strzeleckie, niekierowane pociski rakietowe oraz systemy samoobrony. Uzbrojenie, w zależności od wariantu wykorzystania śmigłowca, może być instalowane w kabinie lub na punktach podwieszeń. Wyposażenie umożliwi również zastosowanie ich do prowadzenia operacji ewakuacji, poszukiwania i ratownictwa w warunkach bojowych oraz transportu towarów i zaopatrzenia.
PZL-Świdnik jest jedynym w Polsce producentem zdolnym zaprojektować od podstaw, scertyfikować, wytwarzać seryjnie, przeprowadzać przeglądy techniczne i remonty śmigłowców, a także ich modernizację. Realizując kontrakt na śmigłowce dla Sił Zbrojnych RP uruchomi linię produkcyjną, będzie integrował uzbrojenie, sensorykę i pozostałe wyposażenie. Zgodnie z wyborem zamawiającego, będzie również serwisował śmigłowce w całym ich cyklu użytkowania oraz, w odpowiedzi na potrzeby wojska, w przyszłości będzie modernizował śmigłowiec.
Wartość umowy, w dniu jej podpisania oceniano na 8,25 mld zł.
Pierwsze śmigłowce trafią na wyposażenie Wojska Polskiego już w tym roku. – To bardzo istotne, szczególnie w kontekście wojny, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą. Podjęliśmy decyzję o skokowym przyśpieszeniu modernizacji wojska. Sytuacja w Ukrainie pokazała jak ważna jest silna i nowoczesna armia – mówił wicepremier, minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak.
Wicepremier podkreślał również, że śmigłowce AW149 cieszą się dobrą opinią. Wyraził przy tym zadowolenie, że umowa daje firmie perspektywy rozwoju.
Radości z podpisania umowy nie krył Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika: – To bardzo ważny dzień dla miasta i znakomita wiadomość z kilku powodów. Po pierwsze daje PZL-Świdnik pewność stabilnego funkcjonowania przez wiele lat, bo przecież dostawy śmigłowców wiążą się również z obsługą posprzedażną. Dla mnie oczywiście równie ważny jest aspekt społeczny polegający na utrzymaniu, a może i zwiększeniu liczby miejsc pracy.
Umowa obejmuje dostawę śmigłowców wraz z pakietem logistycznym (zapas części zamiennych i eksploatacyjnych oraz sprzęt na potrzeby obsługi naziemnej śmigłowców) i szkoleniowo-symulatorowym (kompleksowe szkolenie pilotów i personelu technicznego, a także dostawę zestawu zaawansowanych symulatorów oraz wyposażenia szkoleniowego).
AW149 jest wielozadaniowym śmigłowcem wojskowym zdolnym do realizacji lotów w dzień i w nocy (Visual Flight Rules/Instrumental Flight Rules – VFR/IFR i Night Vision Conditions – NVC). Jego maksymalna masa startowa wynosi 8300 kg, możliwe jest jej zwiększenie do 8600 kg. Prędkość maksymalna śmigłowca to 313 km/h, przelotowa: 287 km/h. Maksymalny zasięg: 958 km, maksymalna długość lotu: 4 godz. i 55 minut. AW149 może zabrać na pokład 19 pasażerów. Załogę stanowią 2 osoby, ale podstawowe zadania mogą być realizowane przez jednego pilota. W 2020 roku maszyny tego typu zostały zakupione przez Egipt.
PZL-Świdnik ma wieloletnie doświadczenie w integracji nowoczesnych systemów uzbrojenia z platformą śmigłowcową sięgające początku lat 90. ubiegłego wieku. Naturalnym wyborem był najnowocześniejszy wówczas W-3 Sokół.
Pierwszą propozycją uzbrojonej wersji Sokoła był Aligator-Salamandra. Rozpoczęto budowę dwóch prototypów tego śmigłowca. Jeden z nich doprowadzono do etapu prób poligonowych, które zakończyły się sukcesem. Salamandra była latającym systemem przeciwpancernym wyposażonym w sterowane radiowo rakietowe pociski przeciwpancerne Szturm i szybkostrzelne działko 23mm. Słabością zastosowanego rozwiązania, w porównaniu z zachodnimi, była jego część elektroniczna, atutem, ponaddźwiękowe, precyzyjnie kierowane pociski.
Ostatecznie wojsko Salamandry nie kupiło. Oficjalnie mówiło się o niemożności zastosowania w niej radzieckiego systemu uzbrojenia. Były to czasy rozterki: z jednej strony tęsknoty za doskonałymi rosyjskimi pociskami sterowanymi radarem, potrafiącymi ugodzić kołyszącą się na morzu boję z odległości 6 kilometrów. Z drugiej – krystalizowało się już coraz wyraźniej przekonanie, że przyszłość państwa i wojska można wiązać tylko z NATO. Zresztą rosyjska elektronika nie mogła się równać z zachodnią. A krzyżówka rosyjskiej rakiety z zachodnimi systemami elektronicznymi była wówczas, ze zrozumiałych względów, niemożliwa.
Coraz ostrzejsze wymagania techniczne stawiane przed śmigłowcem pola walki trzeba było pogodzić ze skromnymi możliwościami finansowymi. postanowiono więc pójść na wariant dozbrojenia istniejącej już transportowej wersji Sokoła. W ten sposób powstał Huzar. Tym razem konstruktorzy z PZL-Świdnik związali się współpracą w tworzeniu Huzara z południowoafrykańską firmą Denel. Denel zaproponował system uzbrojenia oparty na pociskach przeciwpancernych ZT-35 kierowanych promieniem lasera i skutecznych na odległość do 5 km. Był to postęp w stosunku do poprzedniego rozwiązania, jako że wiązka lasera nie jest wrażliwa na zakłócenia zewnętrzne. Dołożono do tego kamerę termowizyjna i aparaturę pozwalającą na obserwację terenu, wycelowanie pocisku i prowadzenie go na duże odległości w dzień i w nocy. Uzupełnieniem przeciwpancernych pocisków kierowanych były pociski niekierowane i 20 mm działko sterowane z kasku pilota. Współpraca z Denelem nie doszła jednak do skutku. Jedni mówili, ze względów politycznych, inni, że południowi Afrykanie chcieli sprzedać Polsce system uzbrojenia nie oferując żadnego offsetu.
W 1994 r. rząd przyjął Strategiczny Program Rozwojowy „Huzar”, którego celem było opracowanie śmigłowca wsparcia pola walki na platformie Sokoła. Do przetargu na wyposażenie Huzara w przeciwpancerny pocisk sterowany i towarzyszące mu urządzenia elektroniczne stanęło kilka firm. Najpoważniejszymi kandydatami były amerykański pocisk Hellfire, francuski HOT i izraelski NTD. Najlepszą opinie uzyskał pocisk izraelski, który jednak wówczas był jeszcze w fazie prototypu. Kierowany za pomocą światłowodu, miał zamontowaną kamerę telewizyjną umożliwiającą obserwację celu. Załoga śmigłowca mogła sterować nim z bezpiecznego ukrycia za kępą drzew lub nierównościami terenu. Niewrażliwy na zakłócenia zewnętrzne raził skutecznie opancerzone do grubości 1000mm cele na odległość 4 kilometrów.
4 marca 1998 roku na poligonie w Nowej Dębie przeprowadzono próbę wystrzelenia z pokładu Sokoła czterech pocisków HOT. Pociski kierowane były wchodzącą w skład systemu Viviane kamerą termowizyjną pracującą na podczerwień. Próbę przeprowadzono w dzień i w nocy. Zakończyła się powodzeniem – cele zostały trafione. Co ciekawe, zarówno w przypadku prób pocisku ZT-3, jak i HOT, jako platformą posłużono się tym samym egzemplarzem śmigłowca W-3 Sokół, o rejestracji SP-SUV. Program „Huzar” prowadzony był przez 5 lat i nie doczekał się pozytywnego zakończenia. W 1999 roku został on oficjalnie unieważniony.
jmr
Artykuł przeczytano 1202 razy
Last modified: 21 marca, 2023