Kilka lat temu, na gruntowny remont zniszczonej drogi, nie zgodziła się grupka mieszkańców. Ich sprzeciw wystarczył, żeby skutecznie zablokować inwestycję. W ostatnich dniach pojawiła się jednak nadzieja dla tych, którzy na nowy asfalt czekają od dawna. Władze miasta znalazły sposób, żeby im pomóc. W grę wchodzi gruntowny remont nawierzchni, choć bez budowy parkingów, na które nie wyrazili zgody przeciwnicy przedsięwzięcia.
Ulica Witosa powstała ok. 30 lat temu, najpierw należała do Spółdzielni Mieszkaniowej, potem przejął ją samorząd. Kolejne zimy i intensywne użytkowanie sprawiły, że nawierzchnia drogi jest w bardzo złym stanie. Mieszkańcy od dawna czekają na generalny remont swojej ulicy i chociaż miasto było gotowe do inwestycji, to nadal nie ma nowego asfaltu. Dlaczego? Problemem jest własność gruntów.
Projekt przebudowy Witosa powstał sześć lat temu. Zakładał kompleksowy ratunek dla ulicy. Magistrat chciał wymienić nawierzchnię, ułożyć chodniki, postawić latarnie oraz utworzyć nowe miejsca parkingowe. Samochodów przybywa, więc większość osób mieszkających w okolicy przyklasnęło pomysłowi. Jednak kilkunastu mieszkańców zaprotestowało. Stwierdzili, że nie chcą aut pod swoimi oknami. Nie przystali również na pomysł darmowego przekazania fragmentów terenu pod budowę. To wystarczyło. Za remontem było ponad 200 mieszkańców, ale sprzeciw 12 osób zamroził inwestycję. Kompleksowy remont, zakładający wejście robotników na teren należący do wspólnot mieszkaniowych, można zrobić tylko przy ich pełnej zgodzie.
Od tamtej pory mieszkańcy regularnie pytają urzędników o remont Witosa, a radni i władze miasta zastanawiają się, co zrobić z tym problemem. Dwa lata temu rajcy dyskutowali czy zapłacić odszkodowanie osobom, które nie chcą przekazać gruntów pod inwestycję. Pojawiły się jednak głosy, że nie można karać tych, którzy dobrowolnie chcą przekazać ziemię i wyróżniać przeciwników.
Na razie mieszkańcy musieli zadowolić się doraźnymi naprawami. W lutym wyłomy na Witosa przez dwa dni łatali pracownicy PK Pegimek. Kierowcy nieco odetchnęli, choć to rozwiązanie tylko na chwilę. Nawierzchnia na Witosa jest w tak złym stanie, że władze miasta chcą możliwie szybko rozwiązać problem. Bez zgody wszystkich wspólnot mieszkaniowych, jedynym wyjściem jest przeprowadzenie remontu nawierzchni po „starym” śladzie ulicy. Mówiąc inaczej, położenie nowego asfaltu między istniejącymi krawężnikami.
– Remont Witosa jest bardzo potrzebny. Zależy mi na trwałym rozwiązaniu, które zdecydowanie ułatwi życie mieszkańcom. Dlatego teraz oceniamy nasze możliwości finansowe. To od pieniędzy zależy, czy remont zaczniemy w tym roku lub w 2020 – mówi Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika. Kompleksowy remont Witosa to kosztowne przedsięwzięcie. Według szacunków może pochłonąć ok. 500 tys. zł.
W tym roku władze miasta postawiły na solidne wzmocnienie dróg, przede wszystkim gruntowych. Ich utrzymanie przejął PK Pegimek. Robotnicy z komunalnej firmy używają lepszej jakości kruszywa i zmienionej technologii. Dziury najpierw uzupełniane są ręcznie destruktem asfaltowym. Później po drodze przejeżdża wał i równiarka. Dopiero na tak przygotowane podłoże idzie kruszywo drogowe, które potem jest wałowane.
rp
Artykuł przeczytano 1990 razy
Last modified: 17 maja, 2019