Kiedyś mieścił się w nim Urząd Stanu Cywilnego, później stał się siedzibą strażników miejskich. Od ponad dziesięciu lat stoi pusty i niszczeje. O los budynku u zbiegu al. Lotników Polskich i ul. Marsz. J. Piłsudskiego dopytywali ostatnio radni. Okazało się, że przeszedł w prywatne ręce, a tym samym nie można podjąć urzędowych kroków, żeby zmienić jego stan.
Starsi świdniczanie jeszcze pamiętają młode pary, które właśnie w budynku przy al. Lotników Polskich rozpoczynały swoje wspólne życie. Urząd Stanu Cywilnego został później przeniesiony do dobudowanej części ratusza przy ul. Wyszyńskiego. Po zmianie siedziby władz miejskich, USC działa przy ul. Wyspiańskiego. Ostatnią instytucją, która miała siedzibę przy al. Lotników Polskich, była Straż Miejska. Ale ona również w 2007 roku zmieniła lokalizację. Od tej pory dawny pałac ślubów stoi pusty. Mimo prób sprzedaży, dotąd nie znalazł nowego właściciela. Natomiast o jego stan coraz częściej pytają radni i mieszkańcy. Tym bardziej, że wyraźnie nie służy mu bycie pustostanem.
– Dzisiaj jest to opuszczony i zaniedbany budynek, znajdujący się przy głównej ulicy wjazdowej do Świdnika. Straszy wszystkich wjeżdżających do miasta al. Lotników Polskich – mówi radny Grzegorz Doroba. Zwrócił się również do władz miejskich o przedstawianie informacji o statusie prawnym budynku. Pytał także, jakie są plany ratusza wobec nieestetycznego gmachu. – Tym bardziej, że jest wykorzystywany jako noclegownia i miejsce do spożywania alkoholu – dodawał radny.
Okazuje się jednak, że władze miejskie niewiele mogą zrobić, bo budynek do ratusza nie należy. – Nieruchomość, o której mowa w interpelacji, została w 2007 roku zwrócona przez Starostwo Powiatowe jej poprzedniemu właścicielowi – informowała Ewa Jankowska, sekretarz miasta. – W związku z tym, gmina nie ma instrumentów, żeby wyegzekwować od właściciela sposobu zagospodarowania jego nieruchomości. Przedstawiciele ratusza zapowiedzieli równocześnie pismo do Straży Miejskiej, z prośbą o zwracanie uwagi na to, co dzieje się w budynku i wokół niego.
– Jeśli mamy zgłoszenia o osobach przebywających na terenie tej nieruchomości, oczywiście interweniujemy. Zwracaliśmy się również do właścicielki budynku o przeprowadzenie prac porządkowych na tym terenie – mówi Janusz Wójtowicz, komendant Straży Miejskiej. – Z reguły mamy pozytywny odzew i konkretne prace są przeprowadzane. Natomiast nieruchomość jest nieogrodzona, więc trudno upilnować, żeby nikt na niej nie przebywał i nie pozostawiał po sobie nieporządku.
kal
Artykuł przeczytano 1516 razy
Last modified: 5 czerwca, 2019