sobota, 05 października 2024r.

Fokkery jak marzenie

Autor: |

Poznaniacy będą latać na samolotach zbudowa­nych w Świdniku. Warsztat Lotniczy TZL Henry­ka Wickiego oblatał i zarejestrował pierwszy z trzech. Zamówienie było dosyć niezwykłe, bo chodziło o pochodzące z drugiej dekady ubie­głego wieku Fokkery D.VII. Skąd taki wybór? Politechnika Poznańska wpadła na oryginal­ny pomysł uczczenia 100. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Powstańcy zdobyli trzy samoloty tego typu na Niemcach, na lotni­sku Ławica w styczniu 1919 roku.

– Jeden z dwupłatów jest pomalo­wany w biało-niebieskie barwy po­litechniki, jako głównego pomysło­dawcy. Ten właśnie, jako pierwszy, trafi do odbiorcy. Dwa kolejne mają malowanie z epoki, tak zwaną lazę­gę, oczywiście z biało-czerwonymi szachownicami, różniącymi się od dzisiejszych tym, że nie mają obwó­dek, a lewe górne pole jest czerwo­ne – opowiada Henryk Wicki.

Fokkery zbudowano w skali 80 pro­cent, którą dyktują koszty, zwłaszcza ceny silników o mocy odpowiedniej dla pełnowymiarowych maszyn. Jak sprawują się w powietrzu, spraw­dzali w ubiegłym tygodniu dr Ra­dosław Górzeński, koordynator projektu ze strony Politechniki Po­znańskiej i dwaj członkowie grupy akrobacyjnej „Żelazny” – Wojciech Muszyński i Paweł Antkowiak, lot­nicy, którzy posiadają umiejętności i doświadczenie składające się na unikalne kompetencje.

– Byli zachwyceni komfortem lata­nia na Fokkerze. O samolocie mówi się, że jest łatwy w pilotażu, kiedy w powietrzu zachowuje się w spo­sób typowy. Prawidłowo wykonuje zakręt, nie ma złych narowów, ma bardzo bezpieczną charakterystykę przeciągnięcia. Nasz samolot ma tak małą masę, że po przeciągnięciu nie wpada w korkociąg, ale jakby tonie. Opada, jak parasol, lotem szybują­cym, chociaż po ostrej ścieżce, zbli­żonej do śmigłowcowej autorotacji. W każdym razie manewr jest możli­wy do opanowania nawet dla prze­ciętnie wyszkolonego pilota. Poza tym ogromne wrażenie zrobiło na nich latanie z odkrytą kabiną, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Test był niezwykle krótki. Pierwszy z pilotów zrobił cztery kręgi, drugi wylądował już po dwóch i stwier­dził, że na dłuższe sprawdzanie szkoda czasu. Jeden, po wylądowa­niu powiedział, że jest w Fokkerze zakochany – opowiada H. Wicki.

Wyrób fokkeropodobny

W Fokkerach Henryka Wickie­go, w porównaniu z oryginałem, wszystkiego jest na 80 procent. Takie mają wymiary, powierzchnię nośną skrzydeł, moc silnika. Moż­na powiedzieć, że lata też na 80 procent. A powietrze dookoła jest jednakowe dla wszystkich. Czy za­tem 80-procentowy Fokker nie jest bardziej niebezpieczny od pełno­wymiarowych maszyn?

– Tak naprawdę lata nawet troszkę mniej niż na 80 procent, bo ma za słaby silnik. W czasie lotów testo­wych udało się nim wspiąć na 1000 metrów. Można by chyba nieco po­prawić ten wynik, ale szkoda nam na to czasu. Planujemy zwiększyć moc przez dołożenie do jednostki napędowej turbiny. Doda ona 10 – 15 KM, które wystarczą do po­prawy osiągów. Samolot odrywa się od ziemi po niecałych stu me­trach rozbiegu. Kiedy wieje silniej­szy wiatr, po prostu rwie się w po­wietrze. Dwupłatowa konstrukcja i inne „oporniki” typu odciągi czy linki powodują, że nie jest aerody­namicznie doskonały. Kiedy ujmie­my mocy, jakby zatrzymuje się w powietrzu. Jego prędkość przeloto­wa mieści się w granicach 90km/h. Gdy będzie leciał wzdłuż autostra­dy, pilot może się pościgać z TIRem, bo autu osobowemu raczej nie da rady. Ląduje prawie sam, wystarczy zdjąć moc i ustawić kąt zniżania. Przy przyziemieniu nie odbija się, nie skacze, tylko przykleja do płyty lotniska. Mówią, że tym samolotem poleci nawet dziecko – śmieje się H. Wicki.

Po doświadczeniach z Fokkerami awiatorzy z Poznania chcą zrobić krok dalej. W warsztacie Henryka Wickiego powstaje replika pol­skiego samolotu RWD-8. Właści­ciel warsztatu stara się, żeby jak najmniej odbiegała od oryginału, chociaż stuprocentowa wierność jest niemożliwa do osiągnięcia. Jak mówi, najważniejsze jest uzy­skanie podobnych walorów ae­rodynamicznych, które sprawiały, że RWD-8 cieszył się przed wojną opinią bardzo łatwego w pilotażu i bezpiecznego samolotu. Podobno ktoś nauczył się nim latać w jeden dzień. Dr Górzeński zadeklarował, że Politechnika Poznańska kupi i tę maszynę. Dlaczego? Bo RWD zabie­ra na pokład dwie osoby, a Fokkery są jednoosobowe. I jak tu na takim Fokkerze przewieść sponsora, mar­szałka województwa albo rektora?

Samoloty Henryka Wickiego mają szczęście do świdnickiego festi­walu lotniczego. Fokkery zostały po raz pierwszy zaprezentowane publicznie na Świdnik Air Festival 2019. RWD-8 będzie miał tu swoją premierą za rok.

Artykuł przeczytano 3145 razy

Last modified: 2 sierpnia, 2019

Registration

Zapomniałeś hasło?

Zmień język »
Skip to content