Poznaniacy będą latać na samolotach zbudowanych w Świdniku. Warsztat Lotniczy TZL Henryka Wickiego oblatał i zarejestrował pierwszy z trzech. Zamówienie było dosyć niezwykłe, bo chodziło o pochodzące z drugiej dekady ubiegłego wieku Fokkery D.VII. Skąd taki wybór? Politechnika Poznańska wpadła na oryginalny pomysł uczczenia 100. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Powstańcy zdobyli trzy samoloty tego typu na Niemcach, na lotnisku Ławica w styczniu 1919 roku.
– Jeden z dwupłatów jest pomalowany w biało-niebieskie barwy politechniki, jako głównego pomysłodawcy. Ten właśnie, jako pierwszy, trafi do odbiorcy. Dwa kolejne mają malowanie z epoki, tak zwaną lazęgę, oczywiście z biało-czerwonymi szachownicami, różniącymi się od dzisiejszych tym, że nie mają obwódek, a lewe górne pole jest czerwone – opowiada Henryk Wicki.
Fokkery zbudowano w skali 80 procent, którą dyktują koszty, zwłaszcza ceny silników o mocy odpowiedniej dla pełnowymiarowych maszyn. Jak sprawują się w powietrzu, sprawdzali w ubiegłym tygodniu dr Radosław Górzeński, koordynator projektu ze strony Politechniki Poznańskiej i dwaj członkowie grupy akrobacyjnej „Żelazny” – Wojciech Muszyński i Paweł Antkowiak, lotnicy, którzy posiadają umiejętności i doświadczenie składające się na unikalne kompetencje.
– Byli zachwyceni komfortem latania na Fokkerze. O samolocie mówi się, że jest łatwy w pilotażu, kiedy w powietrzu zachowuje się w sposób typowy. Prawidłowo wykonuje zakręt, nie ma złych narowów, ma bardzo bezpieczną charakterystykę przeciągnięcia. Nasz samolot ma tak małą masę, że po przeciągnięciu nie wpada w korkociąg, ale jakby tonie. Opada, jak parasol, lotem szybującym, chociaż po ostrej ścieżce, zbliżonej do śmigłowcowej autorotacji. W każdym razie manewr jest możliwy do opanowania nawet dla przeciętnie wyszkolonego pilota. Poza tym ogromne wrażenie zrobiło na nich latanie z odkrytą kabiną, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Test był niezwykle krótki. Pierwszy z pilotów zrobił cztery kręgi, drugi wylądował już po dwóch i stwierdził, że na dłuższe sprawdzanie szkoda czasu. Jeden, po wylądowaniu powiedział, że jest w Fokkerze zakochany – opowiada H. Wicki.
Wyrób fokkeropodobny
W Fokkerach Henryka Wickiego, w porównaniu z oryginałem, wszystkiego jest na 80 procent. Takie mają wymiary, powierzchnię nośną skrzydeł, moc silnika. Można powiedzieć, że lata też na 80 procent. A powietrze dookoła jest jednakowe dla wszystkich. Czy zatem 80-procentowy Fokker nie jest bardziej niebezpieczny od pełnowymiarowych maszyn?
– Tak naprawdę lata nawet troszkę mniej niż na 80 procent, bo ma za słaby silnik. W czasie lotów testowych udało się nim wspiąć na 1000 metrów. Można by chyba nieco poprawić ten wynik, ale szkoda nam na to czasu. Planujemy zwiększyć moc przez dołożenie do jednostki napędowej turbiny. Doda ona 10 – 15 KM, które wystarczą do poprawy osiągów. Samolot odrywa się od ziemi po niecałych stu metrach rozbiegu. Kiedy wieje silniejszy wiatr, po prostu rwie się w powietrze. Dwupłatowa konstrukcja i inne „oporniki” typu odciągi czy linki powodują, że nie jest aerodynamicznie doskonały. Kiedy ujmiemy mocy, jakby zatrzymuje się w powietrzu. Jego prędkość przelotowa mieści się w granicach 90km/h. Gdy będzie leciał wzdłuż autostrady, pilot może się pościgać z TIRem, bo autu osobowemu raczej nie da rady. Ląduje prawie sam, wystarczy zdjąć moc i ustawić kąt zniżania. Przy przyziemieniu nie odbija się, nie skacze, tylko przykleja do płyty lotniska. Mówią, że tym samolotem poleci nawet dziecko – śmieje się H. Wicki.
Po doświadczeniach z Fokkerami awiatorzy z Poznania chcą zrobić krok dalej. W warsztacie Henryka Wickiego powstaje replika polskiego samolotu RWD-8. Właściciel warsztatu stara się, żeby jak najmniej odbiegała od oryginału, chociaż stuprocentowa wierność jest niemożliwa do osiągnięcia. Jak mówi, najważniejsze jest uzyskanie podobnych walorów aerodynamicznych, które sprawiały, że RWD-8 cieszył się przed wojną opinią bardzo łatwego w pilotażu i bezpiecznego samolotu. Podobno ktoś nauczył się nim latać w jeden dzień. Dr Górzeński zadeklarował, że Politechnika Poznańska kupi i tę maszynę. Dlaczego? Bo RWD zabiera na pokład dwie osoby, a Fokkery są jednoosobowe. I jak tu na takim Fokkerze przewieść sponsora, marszałka województwa albo rektora?
Samoloty Henryka Wickiego mają szczęście do świdnickiego festiwalu lotniczego. Fokkery zostały po raz pierwszy zaprezentowane publicznie na Świdnik Air Festival 2019. RWD-8 będzie miał tu swoją premierą za rok.
Artykuł przeczytano 3145 razy
Last modified: 2 sierpnia, 2019