Solarigrafia to technika fotograficzna, której efektem jest otrzymanie zdjęcia z wyraźnymi śladami wędrówki Słońca na nieboskłonie. Wyglądają jak słoje na pniu drzewa. Do wykonania fotografii używa się aparatów otworkowych, najczęściej tworzonych przez samych autorów. Materiałem światłoczułym umieszczonym wewnątrz aparatu jest czarno-biały papier fotograficzny, który pod wpływem długotrwałej ekspozycji ciemnieje, dając obraz negatywowy. Jak wygląda efekt pracy ludzi zajmujących się solarigrafią zobaczymy już 2 maja, w Miejskim Ośrodku Kultury, na otwarciu wystawy prac świdniczanina, Piotra Smolińskiego.
– Technikę wymyślili, jakieś 20 lat temu, Hiszpan i dwaj Polacy. Obecnie, na całym świecie zajmuje się
nią ponad tysiąc osób. Tyle przynajmniej zarejestrowało się na facebookowym profilu miłośników tego sposobu fotografowania. W Polsce jest ich może stu – tłumaczy Piotr Smoliński.
Można powiedzieć, że efekt kilku, bądź nawet kilkunastomiesięcznego naświetlania papieru fotograficznego jest dziełem boskim. Fotograf, jeśli można go tak nazwać, ogranicza się do wykonania aparatu otworkowego i zamocowaniu go gdzieś w terenie, z otworem skierowanym, najczęściej, na południe. Resztę robi słońce i warunki atmosferyczne panujące w trakcie naświetlania. Po jego zakończeniu pomija się cały fotograficzny proces chemiczny, a jedyną czynnością może być ewentualne utrwalenie. Tak uzyskany negatyw może być zreprodukowany cyfrowo i odwrócony na pozytyw w programie graficznym. Najczęstszymi miejscami montowania aparatów solarigraficznych bywają balkony, parapety, drzewa, fasady budynków, bądź pojazdy. Dla Piotra Smolińskiego okazało się to źródłem kłopotów. Patrol policyjny znalazł jego aparaty zawieszone w pobliżu trasy S17. Wcześniej, znaleziono je również w sąsiedztwie linii kolejowej. Początkowo sądzono, że mogą to być ładunki wybuchowe. Wiadomo, czasy są niepewne. Amator solarigrafii sam zgłosił się na komendę policji, wskazując wszystkie miejsca, w których umieścił aparaty. Wyjaśnienie sprawy zajęło kilka miesięcy. Zakończyła się umorzeniem postępowania.
– Nie był to jedyny tego typu przypadek. Hobby jest tak rzadkie, że u pewnego Polaka, mieszkającego w Anglii, zjawili się funkcjonariusze policji, którzy przepytali go na okoliczność dziwnej tuby umieszczonej na balkonie. W Ameryce, w sprawie podobnego przedmiotu musieli interweniować pracownicy naukowi uniwersytetu, na którego zamówienie odbywał się eksperyment – mówi P. Smoliński.
Efekty naświetlenia papieru w solarigrafię są tyleż przypadkowe, co fascynujące. Na obrazach można zaobserwować tor poruszania się słońca każdego dnia. Zabarwienie zależy od wilgoci i od papieru, którego się używa. Cyfrowo można tylko poprawić kontrasty, rozjaśnić, przyciemnić, koloru już się nie dorobi. Obrazy świdniczanina często przypominają abstrakcję, ale w wielu przypadkach da się rozpoznać miejsca, w których powstały. Najlepiej sprawdzić to osobiście.
jmr
Artykuł przeczytano 3715 razy
Last modified: 19 kwietnia, 2019