Pierwsze noworoczne dziecko urodziło się w świdnickim szpitalu 1 stycznia, o godz. 11.07, przez cięcie cesarskie. Chłopczyk o wadze 4220 g., po standardowym pobycie na oddziale, razem z mamą opuścił placówkę i trafił do domu. Jego rodzice są mieszkańcami Świdnika.
Liczba porodów w świdnickim szpitalu z roku na rok wzrasta. Rejestr z 2019 roku mówi o 965 narodzinach, a 6 lat wcześniej zanotowano ich „zaledwie” 637. – Teraz niewiele brakowało do tysiąca. To imponujący wynik, jak na 15-łóżkowy oddział położniczy – mówi jego ordynator lek. n. med. Lidia Pachuta-Węgier.
Na poród w świdnickim szpitalu decydują się nie tylko mieszkanki naszego miasta. Trafiają tu kobiety z niemal całego regionu. Jak twierdzi szefowa oddziału, składa się na to wiele czynników. Przede wszystkim jest to oddział nieduży, w którym panują kameralne warunki. Dlatego personel może poświęcić więcej czasu dziecku i matce.
Innym ważnym atutem jest elastyczne podejście do pacjentek i ich rodzin. Istnieje możliwość kangurowania dziecka przez matkę i ojca. Może on również asystować przy porodzie.
– Zdarza się jednak, że musimy odsyłać pacjentki z izby przyjęć, z powodu braku miejsc – dodaje L. Pachuta-Węgier. – Na położnictwie nie ma pustych łóżek. Świdnicki szpital jest jedynym w makroregionie, w którym panuje prawie stuprocentowe obłożenie. Sprzęt medyczny, który wykorzystujemy jest stale dostosowywany do rekomendacji ministerstwa zdrowia. Dużo urządzeń dostaliśmy od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz zdobyliśmy dzięki funduszom unijnym. Największym problemem jest obecnie ograniczona przestrzeń oddziału. O ile zakup nowoczesnych urządzeń jest w zasięgu naszych możliwości, to dobudowanie nowego skrzydła szpitala na razie nie wchodzi w grę.
USC notuje więcej urodzeń
W minionym roku, w świdnickim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano 1069 urodzeń. To istotny przyrost, bowiem porównując ten wynik z danymi za rok 2018, na świat przyszło 52 niemowląt więcej. Jednak w liczbie tej ujęci są nie tylko świdniczanie. To również dzieci urodzone poza granicami kraju, ale zarejestrowane w świdnickim urzędzie oraz te, których rodzice starają się o polskie obywatelstwo.
– Wszystkie porody w świdnickim szpitalu muszą być zarejestrowane w naszym urzędzie. Na trakcie porodowym nadal panuje duży ruch. Do 7 stycznia, do naszego urzędu dotarło kolejnych 30 kart urodzeniowych – mówi Małgorzata Gaik, kierownik USC w Świdniku.
Najpopularniejsze w ubiegłym roku imiona nadawane chłopcom to: Antoni (27), Jan (26) i Mikołaj (24). Wśród imion żeńskich królują Zuzanny (25), Zofie (23) i Alicje (20). Po jednym przypadku, rejestrowano tak rzadkie imiona jak, między innymi: Ines, Mia, Nel, Sami, Hiacynta, Nataniel, Brunon, Milan. Nie cieszą się też wzięciem tradycyjne i niegdyś bardzo popularne: Jolanta, Magdalena, Halina, Andrzej, Łukasz czy Henryk.
– Nie pojawiły się kontrowersyjne propozycje. W innych miastach rodzice chcieli na przykład nadać swoim pociechom imiona bohaterów pop-kultury, na przykład Wiedźmin. Były też takie, których nie zaakceptowano – Joint, Batman czy Koka. Kiedyś rodzice zgłosili imię Żyraf, ale nie wyraziliśmy zgody – wspomina M. Gaik.
Odnotowano też 49 decyzji w sprawie zmiany imion i nazwisk. Motywowane były najczęściej powrotem do dawnego nazwiska po rozwodzie czy nieutożsamianiem się pełnoletniego już dziecka z nazwiskiem ojca. – Miałyśmy też kilka przypadków osób, które otrzymały obywatelstwo polskie. Na przykład, ukraińskiego Wołodymyra trzeba było spolszczyć na Włodzimierza – dodaje kierownik USC.
Artykuł przeczytano 2195 razy
Last modified: 15 stycznia, 2020